Ma to być cień królowej Wandy, co to wolała wskoczyć w nurty Wisły, niźli pójść za Niemca" (K 48 Tarn.-Rzesz. 308; MAAE, 11, 263). W środowiskach wiejskich zaliczano ją do świętych, a jej domniemany grób nad rz. Dłubnią we wsi Mogiła (tzw. Kopiec Wandy) stał się miejscem kultu; wg informacji z 1585, na mogile stał posąg spiżowy z wyrytym napisem (epithaphium Wandae): "Vanda vero sic dis imolata, et ex aquis a diis | immensa, versus Mogilam in monte est tumulata, | cuius epitaphium sic ponitur: | Hic iacet intumba rosa mundi, non rosa munda, | Non redolet sed det, quae redolere solebat. | Gracci regis nata, bene VANDA fit vocitata, | Ut nam hamus piscem trahit ab equore captum, | VANDA sic formosa emnes traxit speciosa | Illius in amorem, et in favoris vigorem.| Haec per decorem alman vicit furorem, | Nam eoque spreverat hominium connubia cuncta, | Celibem haec obtulit dis mersa flumine vitam, | Quam ad mox aripuit deorum non floridus artus", ok. 1890 zastąpiony pomnikiem Wandy wg projektu J. Matejki  

http://ctud.blox.pl/html/1310721,262146,21.html?205444 

Historia ta ma analogię w czeskiej legendzie o najmłodszej córce Kroka, sławnej czarodziejce i wojowniczce Luboszy. Swoje miano wzięła ona od słowa lubieznyj - miły, powabny, piękny, wdzięczny, ale też lubieżny, znajdujący rozkosz, pożądliwy, szukający seksualnej przyjemności, co zdaje się wskazywać na jej mitologiczne pokrewieństwo z nęcącą Rytygiera swoimi wdziękami Wandą ( imię Wanda wywodzi się od słowiańskiego węda – nęcić, chwytać w wyki, przyciągać ). Bohaterki te jednak dzieli głęboka różnica. O ile bowiem Lubosza wyszła za mąż za pochodzącego z gminu Przemysła oracza ( co należy rozumieć jako obraz hierogamii uranicznej bogini i chtonicznego boga ), Wanda z pogardą odrzuciła zaloty przybysza. Nic dziwnego, ponieważ nie był to miłujący pokój oracz, lecz nadciągający z krainy zachodzącego słońca ( Niemiec ) wojowniczy książę, czyli podziemny ( słońce zachodząc kryje się pod ziemią ) bóg. Smok również był stworem chtonicznym. Pozwala to domniemywać, że Rytygier i smok to de facto jedna i ta sama osoba.
     Zważywszy, że ojciec Wandy, Krak ( w innych wersjach krakowskiej legendy jej brat Krak młodszy bądź jego bliźniak, 
Lech )  pokonał już wawelskiego potwora, winniśmy zatem widzieć w Rytygierze „smoka zmartwychwstałego”, który pokonany przez smokobójcę (Kraka albo Lecha) odżywa w „zachodniej krainie”, wraca i oczarowany świetlistą mocą bogini po raz wtóry umiera, tym razem z własnej ręki. W opowieści tej skrywa się tajemnica. Jaka? Ano taka, że „promotorką” i powodem zmagań niebiańskiego herosa ze smokiem, a następnie zwyciężczynią  smoka jest bogini, u której stóp smok dwakroć ginie, raz przeszyty włócznią ( gromem ), drugi raz – zniewolony bijącą z jej lic świętością.    
Nie jestem pewien, ale to bodajże Aleksander Bruckner narzekał w swej Mitologii słowiańskiej i polskiej, że nie zachował się chociażby jeden modlitewny tekst pogańskich kapłanów Słowian. I popełnił błąd, znany jest on bowiem wielu historykom studiującym kroniki Kadłubka i Długosza. Zapisał go i wtłoczył w usta Rytygiera ten pierwszy, ten drugi nadał temu tekstowi w swojej kronice bardziej kwiecistą formę, wszelako zabiegi te w niczym nie naruszyły jego kultowej wymowy. Była to modlitwa skierowana do dziewiczej bogini i będąca: 
1/ aklamacją przyznającą Wandzie status bóstwa trzech sfer wszechświata ( niebios, ziemskiego kręgu i podziemnych wód ); 2/ ofiarniczą formułą poprzedzającą złożenie podwójnej żertwy symbolizującej samobójstwo przybywającego z podziemia dzikiego herosa oraz „roztopienie się” rezydującej „na wysokościach” heroiny w życiodajnych wodach Wisły, nie przypadkowo zwanej „rzeką Wandalów”, czyli „rzeką Wandy”.
     Jako smokobójczyni bogini dzieli zatem los wszystkich smokobójców: zwyciężywszy smoka umiera, jednakże ta śmierć jest pozorna. Ostatecznie to ona w każdej z tych historii jest wodą i o jej uwolnienie i zapłodnienie tu wszak chodzi. Jeżeli jednak pozostawimy na boku seksualną symbolikę tych mitów, ujrzymy ich drugie dno. Rycerz i smok są dwiema stronami tego samego medalu, którego spoiwem zawsze pozostaje bogini. W pierwszym akcie niewinna dziewica, w drugim wojowniczka unifikuje ona w sobie cechy żeńskie i męskie, „zawiadując” i smokiem i rycerzem. W tym względzie stanowi ona jedną z wielu mitologicznych postaci Asura Soratha, o którym piszę w swym artykule o SDU, a który jawi się w dwóch postaciach – Arymana ( smoka ) i Lucyfera ( rycerza ). Mit uświadamia nam, iż Asur wiąże w sobie pożądliwość męską i kobiecą, nadawszy jej pozór boskiej świętości. Jej blask sprawia, że to w jego de facto imieniu toczą „duchowe zmagania” z „szatanem” wszyscy lucyferyczni bojownicy wiary. I zaślepieni bijącym z lic Asura zniewalającym światłem sądzą, że zmagają się z realnym wrogiem, podczas gdy tak naprawdę składają Sorathowi rytygierowski hołd...
( fragment nieopublikowanej książki Święty krąg Polski, część
http://ctud.blox.pl/html/1310721,262146,21.html?205444 II, Wawel 

W finale piętrzącym symboliczne, często niejasne obrazy, Wanda-Żywia-Czarownica jest niesiona przez fale rzeki i goniona przez Kraka-Chochoła-Martwicę. Roztrzaskanie się promu królewny i jej śmierć jawi się jako akt uwolnienia narodu i od zabójczego czaru, i od martwoty zatruwającej wolę

 

Święto i zwyczaj o podobnym charakterze istniały na terytorium imperium rzymskiego oraz historycznych Włoch gdzie nazywane było sobatiną[7],[8], [9] (Parilia) na cześć bogini Pales i rocznicy założenia Rzymu, w Panonii palilią[10]. W kręgu kultury celtyckiej święta Beltane ("powrót słońca") i związanego z nim rytuału składania ofiar z Wierzbina[11], również zapożyczonej we wschodniej Polsce z Rusi Nocy Kupały[12]; [13], w niektórych częściach Rosji na cześć Jaryła(Ярило) oraz Żywii (por. Siwa).

 

Siwa (bogini słowiańska)[edytuj]

Wyobrażenie Siwy na niemieckim miedziorycie z 1740 roku

Siwa – wymieniana przez Helmolda z Bozowa bogini Słowian połabskich.

Opisując najwyższe bóstwa obodrzyckie, niemiecki kronikarz wymienia prócz Prowego i Radegasta boginię imieniem Siwa, określając tę trójkę mianem bóstw "najpierwszych i najstarszych". Imię bóstwa próbuje tłumaczyć się jako Żywa, Żywia.

W Kronice Długosza pojawia się męskie bóstwo o imieniu Żywie, określony jako bóg życia. Najprawdopodobniej chodzi o jedno i to samo bóstwo (analogicznie jak w zestawieniu Podaga-Pogoda).

Zobacz też[edytuj]

·                    mitologia Słowian

·                    Krzyżnik

Bibliografia[edytuj]

·                    Jerzy Strzelczyk: Mity, podania i wierzenia dawnych Słowian. Poznań: Rebis, 2007. ISBN 978-83-7301-973-7.

Kategorie: 

·                     Boginie słowiańskie

 

Rytogar Rudiger, Rytyger, łac. Rithogarus
germański wódz, wymieniany przez Jana Długosza, przez kronikarzy: Wincentego Kadłubka, G. Baszkę (Kronika wielkopolska) nazywany łac. Alemannorum tyrannus 'tyran lemański', 'król Alemanów', który chciał podbić ziemie Lechitów wykorzystując bezkrólewie lub chcąc zmusić do poślubienia Wandę. R. popełnił samobójstwo rzucając się na miecz, gdy jego wojsko nie chciało walczyć przeciwko Wandzie (tak w wersji W. Kadłubka). Przypuszcza się, że postać R. miała swój pierwowzór w Radigerze, królu Warnów żyjącym w VI w. Do postaci R. nawiązywali m.in. Marcin Bielski: "(...) Powiedzcie im, iż Wanda królowa ożyła, | Hardego Rotogara co niegdy zwalczyła!"

www.mythos.pl/ 

www.mythos.pl/ 

Odrzuciwszy rękę niemieckiego władcy, rzuciła się w fale Wisły, nie chcąc narażać swoich poddanych na zemstę ze strony rozczarowanego zalotnika. Kopiec nagrobny usypano w miejscu, gdzie z rzeki wyłowiono jej ciało. Pierwsza wzmianka o kopcu pochodzi z XIII w. Był wtedy zwany Mogiłą i stąd też nazwa wioski, która leżała u jego podnóża. Dziś kopiec znajduje się w Nowej Hucie, dzielnicy, która powstała dopiero po wojnie. Sąsiaduje z wielkim kombinatem metalurgicznym. Jednak jest jednym z najstarszych wciąż widocznych dowodów na działalność człowieka w tej okolicy. Powstał prawdopodobnie w VII lub VIII wieku Istnieje też hipoteza datująca go, podobnie jak kopiec Krakusa, na czasy Celtów, czyli I wiek n.e. Prawdopodobnie kopiec służył celom kultowym lub faktycznie stał się czyimś grobem. Nie wiemy tego na pewno, gdyż nigdy nie poddano go badaniom archeologicznym. I niech tak zostanie - po co niszczyć  legendę o Wandzie co nie chciała Niemcza ? 
www.krakow.travel/przewodnik/zwiedzamy-krakow/kopce

Wrogie siły, które chcą nas poróżnić z bratnim od wieków narodem niemieckim, rozpowszechniły legendę, według której córka Kraka, Wanda, rzuciła się do Wisły, żeby tylko nie wyjść za mąż za obywatela Niemiec Prawda historyczna jest zupełnie inna. Uroda Wandy była tak wspaniała, że mężczyznom, którzy patrzyli na nią, bardzo szybko odbierało dech w piersiach, a chwilę potem, odejmowało mowę. W tamtych czasach, słowo niemiec, oznaczało tego, kto nie mówi, a więc człowieka, któremu odjęło mowę, a więc mogło oznaczać każdego mężczyznę, który po prostu spojrzał na Wandę. Nie jest prawdą, że księżniczka Wanda nie chciała obywatela zaprzyjaźnionego kraju! Ponieważ Wanda była pierwszą w Polsce feministką, po prostu nie chciała chłopa! Miała po temu rozliczne powody. Jeden z jej braci był znanym niszczycielem okolicznej fauny, który zasłynął zabiciem ostatniego w okolicy smoka, a drugi brat zasłynął zabiciem ostatniego w okolicy brata. Do tego, jeden z braci miał na imię Lech! Do dzisiaj nie bardzo wiadomo, czy on zabił, czy to jego zabili, ale pewne jest, że Lech brał bezpośredni udział w morderstwie! Czy można się dziwić, że Wanda czuła pewną niechęć do mężczyzn? Wzięła więc sprawy królestwa w swoje ręce, przegnała brata bratobójcę i sama stanęła na czele Królestwa, a więc i armii. Jako Szefowa Sił Zbrojnych, musiała stoczyć kilka bitew. Wszystkie były dla Wandy zwycięskie i wszystkie obyły się bez strat własnych! Stało się tak, dzięki zastosowaniu przez Wandę, nowej, bardzo nowatorskiej taktyki. Wanda, jako kobieta, traktowała wiele spraw bardzo dosłownie. Ponieważ stanęła na czele Sił Zbrojnych, stanęła na ich czele, w sensie dosłownym. Wrogie armie składały się wyłącznie z mężczyzn! Na widok Wandy stojącej na czele swych wojsk, wszystkim wrogom odbierało dech, mowę, siły, a w rezultacie wolę walki. Strat nie było więc, również u przeciwników. Była więc Wanda wynalazczynią pierwszego, w pełni ekologicznego sposobu prowadzenia zwycięskich wojen! Jednym z jej przeciwników, był  Rytygier zwany Tranem Łemańskim,  ów niedoszły małżonek, z którego powodu, według legendy, rzuciła się  Wanda do Wisły. 

Wrogie siły, które chcą nas poróżnić z bratnim od wieków narodem niemieckim, rozpowszechniły legendę, według której córka Kraka, Wanda, rzuciła się do Wisły, żeby tylko nie wyjść za mąż za obywatela Niemiec Prawda historyczna jest zupełnie inna. Uroda Wandy była tak wspaniała, że mężczyznom, którzy patrzyli na nią, bardzo szybko odbierało dech w piersiach, a chwilę potem, odejmowało mowę. W tamtych czasach, słowo niemiec, oznaczało tego, kto nie mówi, a więc człowieka, któremu odjęło mowę, a więc mogło oznaczać każdego mężczyznę, który po prostu spojrzał na Wandę. Nie jest prawdą, że księżniczka Wanda nie chciała obywatela zaprzyjaźnionego kraju! Ponieważ Wanda była pierwszą w Polsce feministką, po prostu nie chciała chłopa! Miała po temu rozliczne powody. Jeden z jej braci był znanym niszczycielem okolicznej fauny, który zasłynął zabiciem ostatniego w okolicy smoka, a drugi brat zasłynął zabiciem ostatniego w okolicy brata. Do tego, jeden z braci miał na imię Lech! Do dzisiaj nie bardzo wiadomo, czy on zabił, czy to jego zabili, ale pewne jest, że Lech brał bezpośredni udział w morderstwie! Czy można się dziwić, że Wanda czuła pewną niechęć do mężczyzn? Wzięła więc sprawy królestwa w swoje ręce, przegnała brata bratobójcę i sama stanęła na czele Królestwa, a więc i armii. Jako Szefowa Sił Zbrojnych, musiała stoczyć kilka bitew. Wszystkie były dla Wandy zwycięskie i wszystkie obyły się bez strat własnych! Stało się tak, dzięki zastosowaniu przez Wandę, nowej, bardzo nowatorskiej taktyki. Wanda, jako kobieta, traktowała wiele spraw bardzo dosłownie. Ponieważ stanęła na czele Sił Zbrojnych, stanęła na ich czele, w sensie dosłownym. Wrogie armie składały się wyłącznie z mężczyzn! Na widok Wandy stojącej na czele swych wojsk, wszystkim wrogom odbierało dech, mowę, siły, a w rezultacie wolę walki. Strat nie było więc, również u przeciwników. Była więc Wanda wynalazczynią pierwszego, w pełni ekologicznego sposobu prowadzenia zwycięskich wojen! Jednym z jej przeciwników, był  Rytygier zwany Tranem Łemańskim,  ów niedoszły małżonek, z którego powodu, według legendy, rzuciła się  Wanda do Wisły. 

Wrogie siły, które chcą nas poróżnić z bratnim od wieków narodem niemieckim, rozpowszechniły legendę, według której córka Kraka, Wanda, rzuciła się do Wisły, żeby tylko nie wyjść za mąż za obywatela Niemiec Prawda historyczna jest zupełnie inna. Uroda Wandy była tak wspaniała, że mężczyznom, którzy patrzyli na nią, bardzo szybko odbierało dech w piersiach, a chwilę potem, odejmowało mowę. W tamtych czasach, słowo niemiec, oznaczało tego, kto nie mówi, a więc człowieka, któremu odjęło mowę, a więc mogło oznaczać każdego mężczyznę, który po prostu spojrzał na Wandę. Nie jest prawdą, że księżniczka Wanda nie chciała obywatela zaprzyjaźnionego kraju! Ponieważ Wanda była pierwszą w Polsce feministką, po prostu nie chciała chłopa! Miała po temu rozliczne powody. Jeden z jej braci był znanym niszczycielem okolicznej fauny, który zasłynął zabiciem ostatniego w okolicy smoka, a drugi brat zasłynął zabiciem ostatniego w okolicy brata. Do tego, jeden z braci miał na imię Lech! Do dzisiaj nie bardzo wiadomo, czy on zabił, czy to jego zabili, ale pewne jest, że Lech brał bezpośredni udział w morderstwie! Czy można się dziwić, że Wanda czuła pewną niechęć do mężczyzn? Wzięła więc sprawy królestwa w swoje ręce, przegnała brata bratobójcę i sama stanęła na czele Królestwa, a więc i armii. Jako Szefowa Sił Zbrojnych, musiała stoczyć kilka bitew. Wszystkie były dla Wandy zwycięskie i wszystkie obyły się bez strat własnych! Stało się tak, dzięki zastosowaniu przez Wandę, nowej, bardzo nowatorskiej taktyki. Wanda, jako kobieta, traktowała wiele spraw bardzo dosłownie. Ponieważ stanęła na czele Sił Zbrojnych, stanęła na ich czele, w sensie dosłownym. Wrogie armie składały się wyłącznie z mężczyzn! Na widok Wandy stojącej na czele swych wojsk, wszystkim wrogom odbierało dech, mowę, siły, a w rezultacie wolę walki. Strat nie było więc, również u przeciwników. Była więc Wanda wynalazczynią pierwszego, w pełni ekologicznego sposobu prowadzenia zwycięskich wojen! Jednym z jej przeciwników, był  Rytygier zwany Tranem Łemańskim,  ów niedoszły małżonek, z którego powodu, według legendy, rzuciła się  Wanda do Wisły. 

Picture

Libusza, Lubosza (czes. Libuše) – według kroniki Kosmasa, legendarna władczyni Czech, najmłodsza córka Kroka, założycielka Pragi

Picture

Hipoteza mówi, że imię to powstało od nazwy plemienia Wandalów, lub wodza Chorwatów -Avandzy - wzmiankowanego przez X-wiecznego arabskiego kronikarza Al-Masudiego.

Imię Wanda pojawiło się najpierw w średniowiecznej literaturze polskiej (los księżniczki Wandy oprócz Kadłubka i Kroniki wielkopolskiej opisywał także Długosz). W XVII w. trafiło wraz z legendą o Wandzie do literatury francuskiej i niemieckiej. Występowało w operach Kurpińskiego (Zamek na Czorsztynie, czyli Bojomir i Wanda, 1819) i Dworzaka (Vanda, 1875) oraz w misteriumWanda Norwida (1851). Mityczna Wanda była uwieczniana przez malarzy, np. Piotrowskiego i Lessera. Imię to pojawiło się też wśród postaci literatury: Zawiszy Czarnego Słowackiego (1844-1845),Legendy Wyspiańskiego (1897), Oziminy Berenta (1911),Przedwiośnia Żeromskiego (1925), W dniu urodzin Wandy JuneVonneguta (1970), Szatana z VII klasy Kornela Makuszyńskiego. Tytuł Wanda nosiło pierwsze polskie czasopismo kobiece (założone w 1818 r.). Imię to pojawiało się też w filmach, np. w Rybce zwanej Wandą, amerykańskiej komedii filmowej z 1988 r. Wanda Kraków to nazwa klubu sportowego założonego w tym mieście w 1949 r.

Jako imię chrzestne zaczęło być częściej nadawane w XIX w. W drugiej połowie XIX i w pierwszej XX w. należało do imion popularnych w Polsce. Nadawane było i jest też w innych krajach, np. w Stanach Zjednoczonych cieszyło się popularnością w latach 1930-1959 (należy do 60 imion kobiecych najczęściej nadawanych w tym czasie). W 2004 r. imię Wanda nosiło 154 998 kobiet w Polsce (39. miejsce wśród imion kobiecych pod względem popularności), niemniej jednak obecnie nadawane jest rzadko (kilkadziesiąt nadań rocznie
Religia Słowian[edytuj]

(Przekierowano z Mitologia Słowian)

Słowiański posąg, tak zwany "Światowid ze Zbrucza".

Religia Słowian – zespół wierzeń, mitów i kultowych praktyk Słowian w okresie przed chrystianizacją, zaliczany do systemów religii politeistycznych z akcentami panteistycznymi i być może dualistycznymi. Informacje o religii Słowian w nikłym stopniu dotrwały w źródłach do dnia dzisiejszego. Nie zachowały się żadne źródła bezpośrednie, a jedynie lakoniczne relacje chrześcijańskie, często spisywane przez niezorientowanych bezpośrednio w temacie autorów lub kronikarzy żyjących w kilkadziesiąt, czy kilkaset lat po chrystianizacji. Pełna rekonstrukcja wierzeń słowiańskich nie jest możliwa, a dokonywane próby często budzą wątpliwości, co do tego czy przyjęte metody są właściwe i wiarygodne. Rekonstrukcja odbywa się przede wszystkim w oparciu o ślady dawnych wierzeń zachowane w folklorze i wierzeniach z okresu już chrześcijańskiego. Nie bez znaczenia są także badania z zakresu szerzej pojmowanej teorii religii.

Spis treści

  [ukryj

·                     1 Zachowane źródła i rekonstrukcjonizm

·                     2 Religia czy mitologia?

·                     3 Mity, wierzenia i panteon – rekonstrukcja

o                                        3.1 Mit kosmogoniczny

o                                        3.2 Forma wszechświata. Axis mundi i zaświaty

o                                        3.3 Teologia słowiańska

o                                        3.4 Demonologia

o                                        3.5 Rod, kult przodków i zarys antropologii

·                     4 Kult

o                                        4.1 Miejsca kultu

o                                        4.2 Posągi

·                     5 Rodzimowierstwo

·                     6 Bibliografia

·                     7 Przypisy

Zachowane źródła i rekonstrukcjonizm[edytuj]

Przypuszczalne wyobrażenie Welesa-Trzygłowa w dolnej partii tzw. Światowida ze Zbrucza

Na tle innych pogańskich systemów religijnych Europy, religia Słowian jest jedną z najsłabiej zachowanych. W efekcie zderzenia kultury słowiańskiej z chrześcijańską, od VI wieku następował stopniowy proces wypierania pierwotnych wierzeń przez chrystianizm, ostatecznie zakończony na poziomie państw wraz z podbojem Połabia przez Niemców (XIII wiek), zaś na poziomie wierzeń prywatnych około XV-XVI wieku. Pewne relikty religii pogańskiej przetrwały w folklorzedo dziś, choć forma i skala tego zachowania budzą liczne wątpliwości, a oparte na nowoczesnych metodach badańreligioznawczych (np. morfologia świętości Mircei Eliadego, indoeuropeistyka Georges'a Dumézila) wnioski rzadko uzyskują powszechne uznanie. Choć ludy słowiańskie oraz powiązane z nimi systemem wierzeń, a prawdopodobnie także etnogenezą ludy bałtyjskie zamieszkiwały gigantyczne połacie Europy (większość terenów na wschód od Łaby, z wyłączeniem terenów zajętych przez Węgrów i ludy koczownicze), nie zachował się żaden spójny przekaz opisujący ich wierzenia. Wprawdzie chrystianizacja Słowian trwała kilkaset lat, a do jej celów przygotowywano misjonarzy, czy wręcz całe konwenty czy biskupstwa, nie przyniosło to jednak rezultatu w postaci szerszej charakterystyki zwalczanego kultu. Nie zachował się odpowiednik Eddy służącej dziś do rekonstrukcji religii Germanów, a tym bardziej rodzime źródła pogańskie podobne do skandynawskich sag. W efekcie religię Słowian i ich mitologię rekonstruować można jedynie w oparciu o lakoniczne wzmianki w obcych źródłach kronikarskich lub późniejszych o przynajmniej kilkadziesiąt lat od momentu chrystianizacji źródłach rodzimych. Najczęściej są to krótkie relacje mające na celu przedstawienie swego rodzaju ciekawostek lub szkalowanie pogańskiego, bałwochwalczego kultu. Cennymi źródłami są m.in. ruska Powieść doroczna (kilka opisów kultu pogańskiego sprzed przyjęcia chrztu w 988), niemiecka Kronika Thietmara (opis połabskiej świątyni wRadogoszczy), czy czeska Kronika Czechów Kosmasa (dość zagmatwany opis wróżb wskazujący na istnienie grupy zajmujących się magią kobiet). Nieocenioną wartość ma dużo wcześniejszy od wymienionych tekst bizantyński autorstwa Prokopiusza z Cezarei. W swojej Historii Wojen opisał on zwyczaje Słowian, którzy w VI wieku poczęli atakować Cesarstwo Bizantyńskie. Kilka zdań poświęcił on także ich wierzeniom. Sporo wzmianek na temat religii pogańskiej znaleźć można w źródłach dotyczących Rusi i Połabia. Swoistą białą plamę stanowi natomiast Polska. Pierwsi kronikarze, Anonim zwany Gallem i Wincenty Kadłubek, nie wykazywali w zasadzie żadnego zainteresowania religią przedchrześcijańską. Nawet przy okazji wspominania o reakcji pogańskiej w latach 30. XI wieku ignorowali jej religijne podłoże. Zainteresowanie rodzimym pogaństwem wzrosło w późnym średniowieczu. Informacje na temat imion bogów i miejsc kultu podał Jan Długosz, jednak nie mają one większej wartości źródłowej. Wątpliwe aby autor ten korzystał z wiarygodnych, starszych źródeł – przekazywał raczej zniekształcone rozumienie pogaństwa w 500 lat od chrystianizacji.

Dla wielu słowiańskich artystów inspiracją był ich własny folklor. Na ilustracji obraz Sadko w podwodnym królestwie Ilji Riepina.

Stan zachowania źródeł sam w sobie uniemożliwia rekonstrukcję religii słowiańskiej. Do naszych czasów dotrwały tylko nieliczne wzmianki na temat niektórych praktyk religijnych, imion bogów czy przesądów. Brakuje opowieści mitycznych, czy szerszego materiału pozwalającego zrekonstruować panteon słowiański. Nie sposób z całą pewnością ustalić, które bóstwa o różnych imionach były w rzeczywistości ze sobą tożsame (tzw. hipostazy) oraz w jakim stopniu można mówić o jednolitej religii wszystkich Słowian. Gigantycznym problemem jest też kwestiainterpretatio christiana. Pisarze chrześcijańscy przedstawiali religię pogańską z perspektywy zwalczającego jąmonoteizmu. Wywoływało to przekłamania wynikające nie tylko z wrogiej perspektywy, ale także niezdolności zrozumienia obcej kultury – kronikarze niemieccy siłą rzeczy wtłaczali wiadomości o pogańskich praktykach do swojego ortodoksyjnego, chrześcijańskiego światopoglądu. Inny problem wynika z trudności odtworzenia przemian następujących w religii słowiańskiej w efekcie zderzenia z innymi systemami religijnymi – chrześcijaństwem,dualistycznymi kultami irańskimi, manicheizmem i bogomilizmem czy wierzeniami skandynawskimi. Zinstytucjonalizowanie religii pogańskiej na Połabiu często jest odczytywane jako efekt wpływów chrześcijaństwa, a tworzenie posągów-idoli na Rusi identyfikowane jest z przyjmowaniem pewnych elementów kultów wareskich. W efekcie nierozwiązaną zagadką pozostaje to, jak wyglądała pierwotna forma religii słowiańskiej.

Badania nad religią słowiańską prowadzone są na kilka sposobów. Metoda czysto historyczna wyklucza zasadniczo pełniejsze odtworzenie wierzeń słowiańskich. W efekcie analizy samych źródeł można jedynie wskazać na pewne główne elementy religii i obce wpływy. Niemożliwe jest natomiast uchwycenie rozwoju czasowego czy różnic regionalnych. Prowadzi to do wyraźnego pesymizmu badawczego, widocznego np. poświęconych tematowi pracachStanisława Urbańczyka. Badacz ten dosadnie stwierdził, że historia badań nad religią Słowian jest historią rozczarowań[1]. W podobnych słowach wypowiedział się także Jerzy Strzelczyk[2]. W inny sposób do problemu podchodzą etnolodzy i religioznawcy. Szczególnie w ostatnich latach starają się oni odtwarzać kulty rodzime metodami porównawczymi. Odszukują oni relikty wierzeń pogańskich w opowieściach z czasów już chrześcijańskich, starając się wskazać w którym miejscu Bóg, diabeł czy określony święty w rzeczywistości zastępuje postać pogańskiego bóstwa lub demona ze znacznie starszej opowieści. Różne inne aspekty folkloru – obyczaje, rodzime święta, praktyki magiczne, czy same sposoby postrzegania świata, zarówno już wymarłe jak i wciąż istniejące mogą naprowadzać na ślad wierzeń pogańskich. Nie bez znaczenia jest także coraz pełniejsze poznanie teorii religii – mechanizmów sterujących powstawaniem i rozwojem religii w powiązanych ze sobą kulturach lub w skali całej ludzkości. Szczególne znaczenie mają tutaj ogólne wnioski dotyczące ludów indoeuropejskich wiązane z badaniami już wspomnianego G. Dumezila, czy tzw. koncepcja bricolaguantropologa Claude'a Lévi-Straussa[3]. Coraz istotniejsze stają się także metody archeologiczne, pozwalające odnajdywać dawne świątynie lub miejsca kultu. Przykładem może być odkryta w latach 90. XX wieku świątynia pogańska we Wrocławiu, pochodząca prawdopodobnie z okresu wspomnianej już reakcji pogańskiej.

Mimo postępującego rozwoju badań, do wyników pracy religioznawców i etnologów należy podchodzić z rezerwą. Jak stwierdził znawca tematu M. Eliade, próba odtworzenia historii religii słowiańskiej jest skazana na niepowodzenie[4]. W podobnym tonie wypowiadają się wspominani powyżej historycy, a wątpliwości wyrażają nawet badacze w rodzaju A. Szyjewskiego, entuzjastycznie podchodzący do metod rekonstrukcjonistycznych, semiotycznych czy komparatystycznych[5]. W niniejszym artykule przedstawione zostały wierzenia Słowian w świetle najpopularniejszych i cieszących się najszerszym uznaniem naukowców rekonstrukcji – mimo to do hipotez tych należy podchodzić z rezerwą, zakładając, że są one w dużym stopniu obciążone błędami i domysłami.

Religia czy mitologia?[edytuj]

Większość nowszych badań nad religiami politeistycznymi wykazuje, że nie można rozdzielnie pojmować mitologii i religii z jej aspektem kultowym. Badania te zwykle odnoszone były do religii świata antycznego, jednak z powodzeniem można się do nich odwołać także w przypadku systemu wierzeń słowiańskich. CytującAndrzeja Szyjewskiego, w takich społecznościach jak słowiańska mamy do czynienia z jednością ontologii i teologii – ontoteologią[6]. Nie istniało, jak w świecie współczesnym i religiach monoteistycznych, wyraźne rozdzielenie świata sacrum i profanum – to co nadprzyrodzone i uświęcone przejawiało się we wszelkich aspektach codziennego życia. Dlatego błędem wydaje się rozdzielne rozumienie lub opisywanie mitologii i religii słowiańskiej. Tym bardziej, że trudno mówić o mitologii w klasycznym rozumieniu tego terminu. Nie zachował się żaden zbiór słowiańskich mitów. Prawdopodobnie nigdy nie istniał on w jednolitej formie – możemy mówić o pewnej ilości różnorodnych mitów-opowieści pomagających zrozumieć świat i jego nadprzyrodzoną warstwę, powtarzanych w formie ustnej i często podobnych do siebie jedynie w niektórych aspektach. Niektórzy "badacze" posuwają się we wnioskach sporo dalej stwierdzając, że Słowianie w ogóle nie posiadali mitów ani mitologii[7].

Mity, wierzenia i panteon – rekonstrukcja[edytuj]

Mit kosmogoniczny[edytuj]

Information icon.svg Osobny artykuł: Stworzenie świata według Słowian.

Jedną z podstaw każdej religii jest mit o stworzeniu świata, czyli tzw. mit kosmogoniczny, tłumaczący kto, w jakich okolicznościach, w jaki sposób i dlaczego stworzył świat. Nie zachował się żaden tego typu mit przedchrześcijańskich Słowian, jednak nadużyciem byłoby twierdzić, że nigdy on nie istniał. Antropolodzy i religioznawcy starają się odnajdywać jego relikty w późniejszych, chrześcijańskich opowieściach. Jedną z najczęstszych jest identyfikacja tzw. mitu wyłowienia z wierzeniami dawnych Słowian[8]. Mit ten występuje w różnych kulturach, często w znacznie zmienionych wersjach. Do dziś żywy jest także wśród Słowian. Zgodnie z nim świat początkowo był pokryty morzem, na którym w łodzi dryfował bóg. Spotkał on pływającego w wodzie diabła, którego wpuścił do łodzi. Następnie posłał go pod wodę, by wyłowił z dna nieco ziemi. Z wyciągniętego ziarnka piasku stworzył wyspę stanowiącą pierwszy element nadwodnego świata. W micie tym początkowo bóg i diabeł współpracują ze sobą, dopiero z czasem popadając w konflikt. Bóg nie jest wszechwiedzący ani wszechmogący – w różnych wersjach mitu prosi o radę diabła lub musi korzystać z jego pomocy. Wyraźny jest podział kompetencji – do boga należy władza nad światem nadziemnym i niebem, natomiast do diabła nadpodziemiami i co charakterystyczne dla słowiańskiej wersji mitu, światem wodnym. Tym samym bóg ma charakter uraniczny, natomiast diabeł chtoniczny iakwatyczny[9]. Ten silnie dualistyczny mit odnajdywany jest w opowieściach ludowych z terenów Bułgarii, Ukrainy, Polski czy Białorusi. Nie jest jasne czy zachowały się w nim relikty wcześniejszego mitu słowiańskiego, czy raczej wpływów bogomilskich. Część badaczy uważa tę opowieść za stosunkowo późną i wynikającą z oddziaływania dualistycznej sekty bogomiłów, która uzyskała silną pozycję w Bułgarii, Serbii czy Bośni we wczesnym średniowieczu. Inni etnolodzy uważają wpływy dualizmu za znaczenie wcześniejsze – miałby on dotrzeć do Słowian z Iranu za pośrednictwem ludów koczowniczych, np. Sarmatów. Dwaj adwersarze są zwykle identyfikowani z Perunem (bóg) i Welesem (diabeł). Pewne ślady domniemanego dualizmu odnaleźć można w źródłach historycznych. Szerzej temat ten zostanie omówiony w dalszej części tekstu.

Część badaczy wskazuje na możliwość istnienia innego mitu o początku, popularnego w wielu religiach – tzw. mitu o pojedynku kosmogonicznym. Opowieść ta jest elementem mitologii różnych ludów indoeuropejskich. Zwykle przedstawia ona walkę między gromowładnym bogiem uranicznym, a symbolizującym siły chaosu i przybierającym wężowaty kształt bóstwem chtonicznym. Jeśli mit tego rodzaju istniał u Słowian dwoma adwersarzami mogli być wymienieni już Perun (władca nieba, którego atrybutem była błyskawica) i Weles (w postaci żmija-smoka)[10].

Rosyjski badacz Władimir Toporow w oparciu o dość dyskusyjną analizę rodzimych bajek zasugerował możliwość istnienia mitu o jaju kosmicznym, w którym świat powstał z rozbicia jaj zdobytych w efekcie pojedynku bohatera z wężowatymi stworami, wspomnianymi już żmijami-smokami[11].

Forma wszechświata. Axis mundi i zaświaty[edytuj]

Jednym z wyobrażeń osi kosmicznej u Słowian był ogromny dąb

Innym kluczowym elementem każdego systemu wierzeń jest mit lub raczej zespół mitów i przekonań na temat konstrukcji wszechświata i połączenia między światem ziemskim/rzeczywistym oraz zaświatami. Również tego typu mit nie zachował się w odniesieniu do Słowian. Badacze w oparciu o materiał etnograficzny i historyczny zaproponowali hipotezę o popularnym wśród ludów indoeuropejskich trójdzielnym podziale świata na niebo, ziemię i krainę umarłych[12]. Identyfikacja ta nie jest pewna, podobnie problem stanowi określenie co stanowiło tzw. axis mundi, oś kosmiczną, czyli wyobrażenie o ogólnej formie łączącej rzeczywistość doczesną i zaświaty. Często w pracach naukowych jako axis mundi Słowian podaje się Drzewo Kosmiczne z niebem (Rajem/Wyrajem) ulokowanym w jego koronie i krainą umarłych (Nawie) w korzeniach[13]. Motyw ten byłby podobny do znanego z mitologii skandynawskiej wielkiego jesionu Yggdrasila. Materiał etnograficzny wskazuje jednak, że równie prawdopodobnymi motywami mogłyby być święta góra (Góra Kosmiczna) stanowiąca religijny środek świata lub symbolizujący ją kamień[14], a także Droga Mleczna jako przejście do zaświatów[15]. Z mitem o axis mundi wiąże się także rozumienie nieba jako wielkiego klepiska lub młyna, obracającego się wokół Gwiazdy Polarnej[16]. W folklorze Słowian zachodnich za oś tej konstrukcji uznawany jest słup biegnący od wspomnianej gwiazdy. Brakuje przekonujących przesłanek, by wierzyć że istniał jeden dominujący motyw axis mundi. Mogło być ich wiele, współwystępujących nawet na tym samym terytorium.

Niejasne jest to, jak Słowianie postrzegali zaświaty. Część badaczy, np. Maciej Salamon, przyjęło że ich religia nie posiadała eschatologii lub, że ta była ograniczona do minimum[17]. W podobnym tonie wypowiedział się niemieckikronikarz z początków XI wieku, Thietmar z Merseburga, przypuszczając, że Słowianom zdaje się, iż ze śmiercią doczesną wszystko się kończy[18] (według części opinii, w stwierdzeniu tym chodziło raczej o brak u Słowian pojęcia pośmiertnej kary i nagrody, tak jak się to np. przedstawia w chrześcijaństwie – p. niżej). Materiał etnograficzny wskazuje jednak na wiarę w jakąś formę zaświatów określanych jako Raj, Wyraj lub Nawie. W nauce dominują dwie interpretacje. Według pierwszej początkowo słowiańska religia znała tylko jeden typ zaświatów określany wszystkimi tymi nazwami. W efekcie ewolucji wierzeń, pod wpływem przede wszystkich chrześcijaństwa miało dojść do dyferencjacji między Raj/Wyraj i Nawie[19]. Druga interpretacja zakłada, że podział ten był pierwotnym elementem religii Słowian[20]. Raj/Wyraj to przede wszystkim kraina do której odlatują ptaki na zimę, rodzaj wielkiego, zamkniętego ogrodu ze strzeżoną bramą. Niekiedy mogli trafić tam także ludzie porwani przez tęczę, którzy następnie stawali się demonami pogody, płanetnikami. Ciężko określić ile w tych wierzeniach reliktów przedchrześcijańskich, a ile lokalnej adaptacji biblijnego Raju. Drugą z części zaświatów była podziemna kraina Nawie, zapewne podlegająca jurysdykcji bóstwa chtonicznego, według najpopularniejszej rekonstrukcji Welesa. Tam trafiali ludzie po śmierci. Droga do zaświatów trwała 40 dni i przez ten czas możliwy był kontakt ze zmarłym. Wydaje się, że przynajmniej część Słowian wierzyła w jakąś formę kosmicznej rzeki, podobnej do greckiego Styksu, przez którą zmarły musiał przejść po drodze do świata podziemnego. Wiara ta znalazła swoje odbicie w zwyczajach takich jak budowa kładki na pobliskim strumieniu lub wrzucenie do trumny grosza na zapłatę za przewóz przez rzekę[21]. Przejście między światem doczesnym i Nawie otwierało się także kilka razy w roku, umożliwiając np. rozmowy z duchami. Niektórzy badacze przydają Welesowi dodatkowo funkcję sędziego, który miał ważyć dobre i złe uczynki i decydować o wpuszczaniu do krainy przodków[22]. Interpretacja ta nie spotkała się z powszechnym uznaniem, jako bardzo daleko posunięta. Religia Słowian zapewne nie łączyła się z żadnym jednolitym systemem nakazów moralnych, co na swój sposób wyklucza ideę sądu ostatecznego[17]. Powyższa interpretacja wiary w zaświaty obarczona jest wieloma wątpliwościami. Wydaje się, że jeden, spójny system eschatologiczny nie istniał, a wśród Słowian powszechne były wątpliwości co do natury życia pozagrobowego. Aleksander Gieysztor przytacza przykład z folkloru staroruskiego, wskazując, że miejsce do którego udawali się zmarli określano jako nevedomaja strana[23].

Teologia słowiańska[edytuj]

Information icon.svg Osobny artykuł: Bogowie słowiańscy.

Demonologia[edytuj]

Information icon.svg Osobny artykuł: Demony słowiańskie.

Iwan Bilibin, Baba Jaga. Popularna postać słowiańskich wierzeń i baśni.

Znacznie mniej trudności wiąże się z odtworzeniem demonologii słowiańskiej, niż głównego zrębu systemu religijnego.Kościół w procesie chrystianizacji występował przede wszystkim przeciw oficjalnym lub szeroko rozpowszechnionym praktykom kultowym, przymykał natomiast oko na prywatne zwyczaje i wierzenia. W efekcie udało mu się wyplenić kult Peruna czy Świętowita, natomiast na długi czas żywa pozostała wiara w demony i pomniejsze bóstwa, stopniowo zlewająca się z wierzeniami chrześcijańskimi. Wiele z wierzeń czy praktyk kultowych mających swoje korzenie jeszcze w okresie pogańskim przetrwało aż do czasów najnowszych. Zebrany materiał etnograficzny jest bardzo szeroki – obejmuje setki nazw demonów, niezliczoną liczbę legend oraz relikty folklorystyczne przeróżnych zwyczajów i praktyk religijnych[24].

Religia słowiańska dostrzegała w przyrodzie stałe istnienie pierwiastka nadprzyrodzonego. Wierzono w przeróżneduchy i demony związane zwykle z miejscami. Aleksander Gieysztor podzielił demony na wodne, leśne, powietrzne i te związane z ogniskiem domowym[25]. Pierwsze trzy kategorie obejmowały głównie istoty wrogie człowiekowi, symbolizujące złowieszczy, nieposkromiony charakter przyrody. Przykładem mogą być wodniki topiące ludzi w jeziorach[26], czy południce, atakujące na polach w południe – wywołujące koszmary lub nawet śmierć poprzez atak serca[27]. Niektóre demony znane były jedynie na niewielkim obszarze, w inne wierzono w całych regionach. Do bardziej rozpowszechnionych należały m.in. postacie uznawane za opiekunów miejsc i władców sił przyrody w określonym miejscu. W przypadku jezior były to wspomniane już wodniki (wodianoje). Opiekunem lasu był natomiast demon znany jako Leszy, Borowy, Boruta lub Dziad[28]. Bardzo rozpowszechniony był i do dziś jest w folklorze motyw wrogiego demona żeńskiego – Leśnej Baby, która do baśni przeniknęła jako Baba Jaga[29]. Przyjmowała ona zwykle postać starej i brzydkiej kobiety, mieszkającej na odludziu w chatce na kurzej stopie. Polowała na błąkające się po lesie dzieci, które po złapaniu gotowała w kotle. Atakowała też nieuważnych dorosłych, dusząc ich swoimi obwisłymi piersiami.

Niejasne jest pochodzenie demonów słowiańskich. Zdaniem Ludwika Stommy wszystkie te istoty były ludźmi zmarłymi tzw. złą śmiercią np. poprzez zamordowanie,samobójstwo, utopienie się czy podczas połogu[30]. Inni badacze wskazują, że rzeczywiście takie mogło być pochodzenie części lub większości demonów, reszta reprezentowała jednak same siły przyrody[31]. Najbardziej rozpowszechnionym przykładem demona mediacyjnego, powstałego w efekcie nagłej śmierci przezutonięcie i niejako zawieszonego między życiem a śmiercią jest topielec. Tymczasem zmarłe nagle kobiety mogły stać się boginkami (wiłami, rusałkami)[32]. Istoty te zwykle przedstawiano jako wiecznie młode, uwodzicielsko piękne dziewczyny przebywające nad brzegami zbiorników wodnych. Wabiły one swoją urodą przechodniów, a następnie doprowadzały do ich zguby np. śmierci z wyczerpania pieszczotami. Szczególnie widoczny w wierzeniach słowiańskich jest złowrogi charakter rzek czy jezior, już zresztą wspomniany przy okazji omawiania mitu kosmogonicznego. Demony zamieszkiwały także w lesie czy powietrzu. Te drugie związane były z pogodą, zaliczali się do nich m.in. chmurnicy, obłocznicy czy płanetnicy[33]. Aleksander Gieysztor wyróżnił grupę cech wspólnych, występujących u różnych demonów słowiańskich: m.in. obwisłe sutki, czasowa niewidzialność, wielka głowa, czy nadmiar palców. Zwrócił także uwagę na metody, którymi istoty te dręczyły bądź zabijały ludzi. Za być może specyficzne motywy słowiańskie uznał załaskotanie i zagłaskanie na śmierć[34].

Różne naturalne lub zdrowotne katastrofy przypisywano działaniu sił demonicznych np. poronienia były dziełem boginek, niedorozwój umysłowy dzieci wywoływałymamuny, a opuchlizny i paraliż  latawce. Wierzono też, że dziecko może zostać ukradzione przez demona i zamienione na tzw. boginiaka – istotę odznaczającą się wielką głową, nieruchomym wzrokiem, brzydotą i nieznośnym charakterem[27].

Odrębną grupę demonów stanowiły te związane z gospodarstwem domowym. Zwykle uznawano je prawdopodobnie za niepersonifikowane duchy przodków żyjące wsferach półmroku – ciemnych kątach, pod progami, za piecem, na strychu itp[35]. Te tzw. ubożęta (bożęta, bożątki, bodzięta, domowi, żyrownicy itd.) w zamian za m.in. ofiary w jedzeniu miały zapewnić domostwu pomyślność[36]. Ostrzegały też przed niebezpieczeństwami – wschodni Słowianie wierzyli, że domowy może ukazać się gospodarzowi we śnie lub nawet na jawie. Zdaniem Andrzeja Szyjewskiego kres wierze w demony domowe położyło dopiero upowszechnienie oświetlenia elektrycznego, likwidującego wspomniane sfery półmroku[37].

Rod, kult przodków i zarys antropologii[edytuj]

Moment narodzenia był uznawany przez Słowian za chwilę magiczną, stąd m.in. wiara w niezwykłą moc porońców i dzieci zmarłych podczas porodu[38]. W chwili przyjścia na świat los dziecka i jego życiowe powodzenie były określane przez trzy boginie losu  rodzanice, a następnie zapisywane na czole jako niezmywalne znamię. Wiara w rodzanice wydaje się bardzo archaiczna, choć stoi z w sprzeczności z relacją Prokopiusza, który stwierdził, że Słowianie nie wiedzą nic oprzeznaczeniu. Zdaniem Andrzeja Szyjewskiego Prokop miał jednak na myśli nie tyle przeznaczenie, co wiarę w heimarmene  astrologicznie wyznaczoną konieczność zachodzenia zdarzeń[39]. W opinii tego badacza Słowianie doskonale znali pojęcie przeznaczenia, a zgodnie z ich wiarą ludzką egzystencją kierował nie przypadek, lecz indywidualna, przypisana każdemu człowiekowi dola, której przyznawano życie i osobowość[40] (a tym samym, której kierunek było można jednak odwrócić, przebłagać). Podobne zdanie do Szyjewskiego zaprezentował Aleksander Gieysztor[41]. W przeciwnym tonie wypowiedzieli się natomiast Stanisław Urbańczyk i Kazimierz Kryspin, dosłownie przyjmując relację bizantyńskiego dziejopisa[42].

Z wiarą w przeznaczenie wiąże się zagadkowa postać boga Roda, któremu podobnie jak rodzanicom składano ofiary przy okazji narodzin i postrzyżyn. Bóg ten pojawia się w dość nielicznych relacjach z obszaru Rusi, również pod imionami Suda i Usuda. Aleksander Brückner uważał Roda za abstractum[43], Gieysztor natomiast uznał go za pomniejsze bóstwo stanowiące personifikację losu tożsamą z Dolą[44]. Szyjewski posunął się nieco dalej, widząc w Rodzie ważnego boga patronującego pokrewieństwu rodowemu i związanego ze sferą życia pozagrobowego[45]. Skrajną koncepcję zaprezentował Boris Rybakow, którego zdaniem Rod był w czasach archaicznych najważniejszym bóstwem Słowian, a nawet stwórcą świata, wraz z rozwojem słowiańskiej religii zastąpionym przez Peruna[46]. Hipoteza ta spotkała się z niewielkim poparciem, choć w nowszej literaturze nawiązała do niej m.in. Halina Łozko, uznając Roda za Boga nad bogami Ukraińców[47].

Liczne relacje etnograficzne wskazują na wiarę w duszę, choć nie jest jasne jak Słowianie postrzegali jej koncepcję. Duszę przynosił ze sobą ptak, zwykle bocian – przeświadczenie to w zmodyfikowanej formie przetrwało w folklorze do dzisiaj. Dusza za życia mieszkała według najpowszechniejszego wierzenia w sercu i była utożsamiana z oddechem. Według części relacji po śmierci ponownie w formie ptaka odlatywała ona do Wyraju, co miałoby się wiązać z powszechnym obyczajemciałopalenia. Część badaczy uważa, że istniały dwa rodzaje wierzeń – w wyraj "niebiański" i konkurencyjnie w podziemne Nawie. Zdaniem Andrzeja Szyjewskiego była to raczej koncepcja podwójnej duszy – jej część trafiała do Nawie, reszta natomiast, utożsamiana ze swoistym pierwiastkiem rodowym, do Wyraju. Szyjewski posunął swoją koncepcję dalej, uznając, że dusza ta następnie była odsyłana na ziemię przez Roda by w drodze reinkarnacji stać się częścią nowego ludzkiego istnienia[48].

Information icon.svg Zobacz więcej w artykule Dusza (religia), w sekcji Wierzenia Słowian.

Powszechna była, jak już wspomniano, wiara w możliwość przynajmniej częściowego pozostania duszy na ziemi. Doprowadzało to do powstawania wyżej opisanychdemonów. Aby zapobiec przekształceniu się duszy w wąpierza czy upiora stosowano skomplikowane obrządki pogrzebowe – np. otwierano wszystkie okna domu by dusza mogła swobodnie ulecieć lub zacierano ślady za pogrzebowym orszakiem[49]. Badania Alfonso di Noli wskazują, że praktyki te odnaleźć można w różnych kulturach i nie stanowią one specyficznej cechy kultury słowiańskiej[50].

Wielu badaczy wskazuje na istnienie wśród Słowian kultu przodków, często utożsamianego z kultem demonów domowych. W. Szafrański za przedstawienia przodków uznał opisane niżej figurki odnalezione w Wolinie[51]. Kosmas w swojej kronice wspomniał o zwyczaju stawiania przodkom budek – domów dusz[52]. Podobne praktyki aż do XIX wieku występowały u Słowian wschodnich[53]. Śladem kultu przodków są wspomniane już uprzednio obrządki mające na celu kontakt ze zmarłymi lub uczczenie ich pamięci. Oprócz modlitw i ofiar powszechne było urządzanie uczt pogrzebowych i zadusznych. Znane były one pod różnymi nazwami: jako chorwacka karmina, ruska tryzna czy polska strawa. O zwyczaju tym wspomniał polski kronikarz Wincenty Kadłubek[54]. Do dziś przetrwał on w bałkańskiej kulturze ludowej. Istniały także obrządki mające na celu bezpośredni kontakt ze zmarłymi, znane m.in. pod nazwą Dziadów[55].

Zdaniem Andrzeja Szyjewskiego duchy przodków nazywano lalkami lub lutkami. W efekcie desematyzacji przekształciły się one w dziecięce zabawki. Dały też początek idei krasnoludków[56].

Kult[edytuj]

Miejsca kultu[edytuj]

Przylądek Arkona – we wczesnym średniowieczu znajdowało się tu jedno z głównych sanktuariów słowiańskich

Miejsca kultowe Słowian można lokalizować w oparciu o przekazy źródłowe, jednak w większości przypadków naukowcy dysponują jedynie późnymi legendami, rzadko nawiązującymi do realnej przeszłości. Znacznie większe znaczenie mają badania archeologiczne, pozwalające odnajdywać ślady świątyń bądź innych konstrukcji kultowych. Słowianie za święte uznawali miejsca spełniające odpowiednie warunki przyrodnicze – najczęściej była to góra ze starym drzewem na szczycie. Znaczenie miała też bliskość wody w postaci źródła, studni bądź strumienia. Czcią otaczano także uznane za święte głazy, często pełniące role ołtarzy ofiarnych. Aleksander Gieysztor zwrócił uwagę na dążenie do takiego przekształcenia terenu by formował się w magiczny krąg przeznaczony do kontaktowania się z bóstwem[57].

Niekończące się dyskusje naukowców wywołuje kwestia istnienia słowiańskich świątyń bądź innych konstrukcji o przeznaczeniu kultowym. Już na pierwszy rzut oka widoczne są w tym temacie istotne różnice regionalne. Istnieje sporo wzmianek źródłowych, opisujących świątynie ulokowane na Połabiu. Thietmar zawarł w swojej kroniceszczegółowy opis świątyni Swarożyca w Radogoszczy[58], Helmold wspomniał o przybytku Trygława w Szczecinie[59], natomiast Saxo Grammaticus o świątyni Świętowita w Arkonie na Rugii[60]. Zgodnie z relacjami budynki te były konstrukcjami drewnianymi, najpewniej czworokątnymi i zadaszonymi. Stanowiły obszar wydzielony dla sfery sacrum– dostęp do nich mieli tylko wyznaczeni kapłani. W źródłach i literaturze zwykle określa się je mianem kącin. Obiekty te znajdują swoje poświadczenie w archeologii – przykładem mogą być pozostałości świątyni położonej w sąsiedztwie datowanego na VII-VIII wiek grodziska w Feldbergu pod Neustrelitz[61]. Inaczej wygląda sytuacja na pozostałych terenach zajętych przez ludy słowiańskie. Niemal nie istnieją współczesne źródła opisujące świątynie słowiańskie na Rusi, a kompletnie brakuje ich w przypadku Polski czy Bułgarii. Również archeologia nie wykazała istnienia zadaszonych świątyń – natrafiono jedynie na kilka spornych konstrukcji. Na Rusi te tzw.chramy najczęściej nie były zadaszonymi budynkami, lecz ogrodzonymi miejscami kultowymi wyposażonymi w posągi[62]. W Polsce swoistym ewenementem jest jedyne w miarę pewne znalezisko – odkryta pod koniec lat 90. domniemana świątynia pogańska we Wrocławiu[potrzebne źródło].

class=thumbimage srcset="//upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/6/6c/Kopiec_Krakusa.jpg/375px-Kopiec_Krakusa.jpg 1.5x, //upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/6/6c/Kopiec_Krakusa.jpg/500px-Kopiec_Krakusa.jpg 2x" v:shapes="_x0000_i1045">

Kopiec Kraka w Krakowie. W czasach pogańskich na jego szczycie znajdował się liczący nawet 300 lat dąb, a miejsce pełniło prawdopodobnie rolę sakralną

' class=thumbimagesrcset="//upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/c/c3/Poland_mount_Sleza_-_ancient_cult_figure.jpg/375px-Poland_mount_Sleza_-_ancient_cult_figure.jpg 1.5x, //upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/c/c3/Poland_mount_Sleza_-_ancient_cult_figure.jpg/500px-Poland_mount_Sleza_-_ancient_cult_figure.jpg 2x"v:shapes="_x0000_i1047">

Starożytna figura kultowa na szczycie Ślęży. Stworzona zapewne przez Celtów, ale obdarzona czcią prawdopodobnie także przez Słowian

W nauce ścierają się dwa główne nurty. Według pierwszego, współcześnie reprezentowanego przede wszystkim przezStanisława Urbańczyka, Słowianie swoje bóstwa czcili w domu i w przyrodzie, nie budowali natomiast osobnych świątyń[63]. Te miały powstawać jedynie na Połabiu, jako późny efekt wpływów chrześcijaństwa. Gdzie indziej pogaństwo miało nie osiągnąć dostatecznie wysokiego poziomu rozwoju, by zorganizować się wokół świątyń i grupy kapłańskiej. Podobne poglądy głosili Henryk Łowmiański[64] oraz Aleksander Gieysztor[65]. Drugi z badaczy wskazywał jednak na inne typy miejsc kultowych – święte gaje (np. opisany przez Thietmara gaj Głomacz położony na północ od Miśni[66] lub gaj wspomniany przez Helmolda, leżący w Wagrii i związany z kultem boga Proue/Prone[67]), wzgórza (np. Kopiec Kraka w Krakowie[68], wspominana przez Thietmara Ślęża[69] lub Góra Grodowa w Tumlinie na północ od Kielc[70]) czy stare drzewa (najczęściej dęby, ale także np. lipy, klony czy jesiony[71]; w Żywocie świętegoOttona z Bambergu opisany jest kult uznanego za święty orzecha w Szczecinie[72]). Również najnowsze polskie znalezisko, świątynia we Wrocławiu, została uznana za możliwy efekt wpływów połabskich datowany na czasy reakcji pogańskiej związanej z rządami Bezpryma i Kazimierza Odnowiciela (lata 30. XI wieku)[potrzebne źródło].

Wśród badaczy działających w ostatnich latach wykształcił się nurt konkurencyjny, uznający, że świątynie budowano na znacznie szerszą skalę, a występowały one zarówno na Połabiu, w Polsce jak i na Rusi. Nurt ten reprezentują m.in. Leszek Paweł Słupecki[73] i Andrzej Szyjewski[74]. Zdaniem wspomnianych naukowców świątynie słowiańskie powstawać miały już w VIII-IX wieku, czyli w okresie sprzed silnych wpływów chrześcijańskich, jako niezależny element rodzimej religii. Ustalenia wspomnianych badaczy wymagają dalszych analiz materiałów źródłowych i zakrojonych na szerszą skalę badań archeologicznych. Wśród archeologów współcześnie dominuje sceptycyzm wobec wzmianek o dawnych świątyniach pogańskich. Znaleziska takie, jak np. drewniane podłogi pod kościołami romańskimi dawniej były identyfikowane jako pozostałości kącin. Dziś ustalenia te uznaje się za błędne. Przykładem może być np. kościół św. Wojciecha na rynku krakowskim[75]. Niezależnie od tego, który z nurtów uzna się za właściwszy, należy przyjąć, że większość z występujących w późnych źródłach chramów i kącin w rzeczywistości nie istniało.

Istotne ze względu na zbieżność ze źródłami historycznymi są znaleziska z terenów Rusi, przede wszystkim krąg posągów w okolicy Kijowa, zbieżny z relacją w Powieści dorocznej. Ta niezadaszona konstrukcja nad Dnieprem to prawdopodobnie miejsce, w którym wielki książę Włodzimierz umieścił idole pogańskich bogów, a następnie kazał je strącić do rzeki po przyjęciu chrześcijaństwa. Inna podobna konstrukcja została zlokalizowana na północ odŻytomierza, a znacznie starszy ośrodek kultowy wiązany z Perunem odnaleziono na Peryni pod Nowogrodem Wielkim[62].

Posągi[edytuj]

Przynajmniej część świątyń i miejsc kultowych wyposażona była w posągi przedstawiające pogańskie bóstwa. Języki słowiańskie posiadają wspólne słowo na ich określenie – bałwan. Prawdopodobnie najwcześniej posągi pojawiły się na Rusi, później także na Połabiu, co potwierdzają liczne przekazy źródłowe. Brakuje natomiast przedstawień figuralnych wśród Słowian południowych, a znaleziska z terenów Polski są nieliczne i dyskusyjne. Podobnie dyskusję rodzi to, skąd u Słowian pojawił się zwyczaj tworzenia idoli. Większość badaczy wskazuje na wpływy obce, różnią się oni natomiast w określaniu tego jak wczesne i silne były te wpływy. Zdaniem Aleksandra Gieysztora posągi stanowią efekt wpływu ludów irańskich lub tureckich, który najszerzej rozwinął się na Rusi, a następnie przeniknął na zachód[57]. Maciej Salamon wskazał na znacznie późniejsze wpływy nordyjskie i chrześcijańskie, tych drugich doszukiwał się także Henryk Łowmiański.

Najbardziej znanym posągiem jest idol wyłowiony w 1848 roku ze Zbrucza i umownie nazwany Światowidem ze Zbrucza. Zdaniem Borisa Rybakowa jest to przedstawienie o charakterze kosmogonicznym, obrazujące trzy sfery rzeczywistości – boską, ludzką i podziemną. Na jego górze znajdują się twarze czterech bóstw, niżej postacie ludzi, na samym dole natomiast domniemana sylwetka bóstwa chtonicznego[76]. Interpretację tę przyjęli Aleksander Gieysztor[77] i z zastrzeżeniamiAndrzej Szyjewski[78], przy tym jednak zwrócili uwagę na wątpliwości co do identyfikacji poszczególnych bóstw (zdaniem Gieysztora są to: Perun, Perperuna, Mokosz i czwarte, niezidentyfikowane). Inni naukowcy negują nawet sam słowiański charakter rzeźby, którego nie da się jednoznacznie potwierdzić[79]. Na Ukrainieodnaleziono także dwa inne uszkodzone idole, zdaniem Gieysztora będące przedstawieniami bóstw. Pozostałe ruskie rzeźby pogańskie uznał on raczej za posągi upamiętniające wodzów plemiennych[80].

O idolach ruskich, pomijając wspomnianą już Powieść Doroczną, niewiele można wyczytać w źródłach. Inaczej sprawa ma się w przypadku Słowian zachodnich. Monumentalny posąg w świątyni Świętowita w Arkonie opisał Saxo Gramatyk. Miał on wyróżniać się gabarytami, a w dłoni trzymać wykonany z rozmaitego kruszcuróg wykorzystywany do wróżb. Zachowały się także relacje na temat posągów w Wołogoszczy czy Radogoszczy. W przypadku pierwszych Thietmar wspomniał też o fakcie, że idole były "podpisane" – niestety nie wiadomo jakim alfabetem i w jakim języku. Charakterystyczny dla przedstawień bóstw połabskich jest polikefalizmczyli posiadanie wielu głów. Posąg Świętowita miał mieć ich cztery, Rujewita w Gardźcu siedem, zaś Trygława w Szczecinie trzy. Raffaele Pettazzoni uznał polikefalizm za symbol wszechwiedzy rozumianej jako wszechwidzenie[81]. Duża liczba opisów kontrastuje z nielicznymi znaleziskami archeologicznymi. Nie odnaleziono żadnych pełnowymiarowych idoli polikefalicznych, a jedynie zminiaturyzowane, drewniane, czterogłowe figurki (Wolin, odkrycie z 1974 roku)[82]. Odkryto także kilka drewnianych posągów o bliskim ludzkiemu wzroście. Do pewniejszych znalezisk należą idol o owalnej głowie z Behren-Lübchen w Meklemburgii (X-XII wiek) i posąg w czapce wykopany z torfowiska pod grodem w Alt-Friesack (VI-VII wiek)[83]. Niewielka liczba zabytków wynika zapewne z małej wytrzymałości materiału (drewno) i dużej skuteczności akcji chrystianizacyjnej.

Innego typu znaleziska pochodzą z części Pomorza dzisiaj leżącej na terenie Polski. Są to półamorficzne przedstawienia w formie kamiennego reliefu. Prezentują one postacie ludzkie: postać kobieca, mężczyznę z rogiem, jeźdźca na koniu. Odnaleziono także trzy posągi o prawdopodobnie religijnej funkcji. Pierwszy prezentuje postać z naczyniem lub bochnem chleba, drugi postać w czapce. Trzeci ma jedynie słabo zaznaczone rysy twarzy. Zabytki te nie mają analogii w sztuce zachodnioeuropejskiej ani skandynawskiej, nawiązują natomiast stylem do znalezisk z ziem Prusów, tzw. kamiennych bab. Być może są to przedstawienia bohaterów lub wodzów plemiennych[84].

Z terenu Polski właściwej pochodzą tylko trzy pewniejsze znaleziska – dwie drewniane głowy o realistycznych rysach twarzy wyłowione z rzek i figurka koziołka znaleziona na Ostrowie Lednickim. Do tej niewielkiej grupy zabytków można dodać dwa zniszczone, a znane z opisów przedstawienia figuralne, dawniej znajdujące się w Maliszewie i Witowie. Drugie z nich miało mieć charakter polikefaliczny[85].

Chrystianizacja doprowadziła do zniszczenia dużych przedstawień figuralnych, jednak jeszcze przez kilka wieków w domach wykorzystywano mniejsze obiekty kultowe – figurki zwierząt, opaski, maski czy ceramiczne pisanki, dopiero później związane symbolicznie z Wielkanocą. Wiele z nich przetrwało po dziś dzień[86].

Rodzimowierstwo[edytuj]

Information icon.svg Osobny artykuł: rodzimowierstwo słowiańskie.

Bibliografia[edytuj]

·   A. Gieysztor, Mitologia Słowian, Warszawa 1980, ISBN 83-221-0152-X;

·   H. Łowmiański, Religia Słowian i jej upadek, PWN, Warszawa 1986, ISBN 83-01-00033-3

·   J. Strzelczyk, Mity, podania i wierzenia dawnych Słowian, Poznań 1998;

·   A. Szyjewski, Religia Słowian, WAM, Kraków 2003, ISBN 83-7318-205-5;

·   S. Urbańczyk, Dawni Słowianie – wiara i kult, Wrocław 1991.

Przypisy

1.         S. Urbańczyk, Dawni Słowianie – wiara i kult, Wrocław 1991, s. 125.

2.         J. Strzelczyk, Mity, podania i wierzenia dawnych Słowian, Poznań 1998, s. 8-9

3.         C. Lévi-Strauss, Myśl nieoswojona, Warszawa 1969, s. 21-39. Zob. też pracę poświęconą tzw. opozycjom binarnym: C. Lévi-Strauss, Antropologia strukturalna, Warszawa 1970, s. 285-315.

4.         M. Eliade, Historia wierzeń i idei religijnych, t. III, Warszawa 1995, s. 27.

5.         A. Szyjewski, Religia Słowian, WAM, Kraków 2003, s. 25.

6.         A. Szyjewski, Religia Słowian, WAM, Kraków 2003, s. 23.

7.         S. Urbańczyk, Dawni Słowianie – wiara i kult, Wrocław 1991, s. 126; J. Strzelczyk, Mity, podania i wierzenia dawnych Słowian, Poznań 1998, s. 8-9.

8.         A. Szyjewski, Religia Słowian, s. 29-38.

9.         Różne wersje mitu spisał i przeanalizował M. Eliade, Historia wierzeń i idei religijnych, t. III, Warszawa 1995, s. 11. W artykule została podana wersja mitu z jego podstawowymi elementami.

10.      A. Szyjewski, Religia Słowian, s. 59-64.

11.      W. Toporow, Wokół rekonstrukcji mitu o jaju kosmicznym (na podstawie baśni rosyjskich), [w:] Semiotyka kultury, red. E. Janus i M. R. Mayenowa, Warszawa 1977, s. 132-133.

12.      A. Gieysztor, Mitologia Słowian, Warszawa 1980, s. 125; A. Szyjewski, Religia Słowian, s. 69-73.

13.      A. Szyjewski, Religia Słowian, s. 76-80.

14.      A. Szyjewski, Religia Słowian, s. 80-88; L. P. Słupecki, Wawel jako święta góra a słowiańskie mity o zajęciu kraju, "Przegląd religioznawczy", 1993, nr 2, s. 14.

15.      M. Gładyszowa, Ludowa wiedza o gwiazdach, Wrocław 1956.

16.      A. Szyjewski, Religia Słowian, s. 84-85.

17.      17,0 17,1 red. M. Salamon, Kształtowanie średniowiecza, Wydawnictwo Fogra, Kraków 2005.

18.      Thietmar, Kronika Thietmara, I 14.

19.      B. Uspienski, Kult świętego Mikołaja na Rusi, Lublin 1980.

20.      A. Szyjewski, Religia Słowian, s. 78.

21.      A. Gieysztor, Mitologia Słowian, s. 219-220.

22.      A. Szyjewski, Religia Słowian, s. 79.

23.      A. Gieysztor, Mitologia Słowian, s. 220.

24.      K. Moszyński, Kultura ludowa Słowian, t. II, cz. 2, Kraków 1939.

25.      A. Gieysztor, Mitologia Słowian, s. 215-240.

26.      A. Szyjewski, Religia Słowian, s. 176.

27.      27,0 27,1 A. Szyjewski, Religia Słowian, s. 182.

28.      A. Szyjewski, Religia Słowian, s. 179.

29.      A. Szyjewski, Religia Słowian, s. 181.

30.      L. Stomma, Antropologia kultury wsi polskiej XIX w., Warszawa 1986, s. 159-166. Podobnie D. K. Zielenin i L. N. Winogradowa.

31.      A. Gieysztor, Mitologia Słowian, s. 220; A. Szyjewski, Religia Słowian, s. 162-170.

32.      A. Szyjewski, Religia Słowian, s. 170-176.

33.      A. Gieysztor, Mitologia Słowian, s. 231.

34.      A. Gieysztor, Mitologia Słowian, s. 221.

35.      A. Szyjewski, Religia Słowian, s. 184-190.

36.      A. Szyjewski, Religia Słowian, s. 186; S. Urbańczyk, Dawni Słowianie: wiara i kult, Warszawa 1991, s. 52.

37.      A. Szyjewski, Religia Słowian, s. 187.

38.      A. Szyjewski, Religia Słowian, s. 195.

39.      A. Szyjewski, Religia Słowian, s. 144.

40.      A. Szyjewski, Religia Słowian, s. 191.

41.      A. Gieysztor, Mitologia Słowian, s. 156-158.

42.      S. Urbańczyk, Dawni Słowianie – wiara i kult, Wrocław 1991; K. Moszyński, Kultura ludowa Słowian, t. II, cz. 2, Kraków 1939.

43.      A. Brückner, Mitologia słowiańska i polska, Warszawa 1985.

44.      A. Gieysztor, Mitologia Słowian, s. 156-157.

45.      A. Szyjewski, Religia Słowian, s. 192-193.

46.      Poglądy podane za A. Gieysztorem Mitologia Słowian, s. 156-157 i A. SzyjewskimReligia Słowian, s. 192-193.

47.      H. Łozko, Rodzima wiara ukraińska, Wrocław 1977, s. 24.

48.      A. Szyjewski, Religia Słowian, s. 202-206.

49.      A. Szyjewski, Religia Słowian, s. 210-211.

50.      Alfonso M. di Nola, Tryumf śmierci. Antropologia żałoby, Kraków 2006.

51.      W. Szafrański, Prahistoria religii na ziemiach polskich, s. 356-357, 417-418.

52.      Kosmas, Kronika Czechów, III 1.

53.      A. Gieysztor, Mitologia Słowian, s. 218.

54.      Mistrz Wincenty zwany Kadłubkiem, Kronika polska, I 19.

55.      A. Gieysztor, Mitologia Słowian, s. 219.

56.      A. Szyjewski, Religia Słowian, s. 200.

57.      57,0 57,1 A. Gieysztor, Mitologia Słowian, s. 186.

58.      Thietmar, Kronika Thietmara, VI.

59.      Herbord, Dialog o życiu św. Ottona biskupa bamberskiego, II 32.

60.      Saxo Grammaticus, Gesta Danorum, XIV 39, 2-3.

61.      A. Gieysztor, Mitologia Słowian, s. 180.

62.      62,0 62,1 A. Gieysztor, Mitologia Słowian, s. 183-186.

63.      S. Urbańczyk, Dawni Słowianie – wiara i kult, Wrocław 1991.

64.      H. Łowmiański, Religia Słowian i jej upadek, Warszawa 1979

65.      A. Gieysztor, Mitologia Słowian, s. 168-183.

66.      Thietmar, Kronika Thietmara, I 3. Thietmar wspomina także o innym świętym gaju, tzw.Świętym Borze (oryg. Zeitibure) wytrzebionym w roku 1009, Kronika Thietmara, VI 37.

67.      Cytat i komentarz w: A. Gieysztor, Mitologia Słowian, s. 176.

68.      J. Rajman, Kraków. Zespół osadniczy, proces lokacji, mieszczanie do roku 1333, Kraków 2004, s. 46-47.

69.      Thietmar, Kronika Thietmara, VII 51.

70.      A. Gieysztor, Mitologia Słowian, s. 177.

71.      A. Gieysztor, Mitologia Słowian, s. 172.

72.      Herbord, Dialog o życiu św. Ottona biskupa bamberskiego, III 22.

73.      L. P. Słupecki, Slavonic Pagan Sanctuaries, Warszawa 1994.

74.      A. Szyjewski, Religia Słowian, s. 149-156.

75.      J. Roszko, Wierzynek i jego sąsiedzi, Krajowa Agencja Wydawnicza, Kraków, s. 16.

76.      B. A. Rybakow, Jazyczeskoje mirowozrienije russkogo sriedniewiekowja, "Woprosy istorii", 1 (1974).

77.      A. Gieysztor, Mitologia Słowian, s. 187-189.

78.      A. Szyjewski, Religia Słowian, s. 88-90.

79.      Np. zdaniem W. Szafrańskiego jest to posąg tracki; W. Szafrański, Prahistoria religii na ziemiach polskich, Wrocław-Warszawa 1987, s. 404.

80.      A. Gieysztor, Mitologia Słowian, s. 189-194.

81.      Raffaele Pettazzoni, Wszechwiedza bogów, Seria Religioznawcza, Książka i Wiedza, Warszawa 1967.

82.      A. Gieysztor, Mitologia Słowian, s. 196.

83.      A. Gieysztor, Mitologia Słowian, s. 196-198.

84.      A. Gieysztor, Mitologia Słowian, s. 198-201.

85.      A. Gieysztor, Mitologia Słowian, s. 201-202.

86.   A. Gieysztor, Mitologia Słowian, s. 202.

Pogaństwo[edytuj]

Poganie − określenie używane wobec wyznawców religii niemonoteistycznych, głównie politeistycznych i animalistycznych.

Łacińskie słowo pagus znaczy „gmina”, „wieś”, istnieją przy tym dwie możliwe etymologie słowa "pogaństwo". Słowo paganus oznaczać mogło w łacinie klasycznej mieszkańca gminy wiejskiej, mogło jednak oznaczać też cywila, w przeciwieństwie do wojskowego. Mieszkańcy terenów wiejskich później przyjmowalichrześcijaństwo, co mogło być przyczyną zmiany znaczenia słowa paganus, odnoszącego się odtąd do nie-chrześcijan. Chrześcijanin określał się jako miles Christi(„żołnierz Chrystusa”), w czym źródło ma alternatywny pogląd, według którego zmiana znaczenia słowa paganus nastąpiła jako przeciwstawienie sobie tych określeń:paganus oznaczać miał „cywila” w sensie religijnym.

Nowe znaczenie terminu paganus nie było obecne przed panowaniem cesarza Konstantyna. Wcześniej na określenie nie-chrześcijan używano terminów pochodzenia biblijnego, nationes, gentiles i ethnicus. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa, przed Konstantynem, religie niechrześcijańskie były wciąż jeszcze bardzo silne także w ośrodkach miejskich. Później straciły jednak prestiż społeczny na rzecz chrześcijaństwa. Wobec faktu, że chrześcijanie stali się świadomi swojej liczebności i prestiżu społecznego, przeciwstawienie paganus  militaris, źródło nowego określenia nie-chrześcijan, mogło się im wydać oczywistym (a przy tym niekoniecznie poniżającym względem pogan).

Wydaje się, że termin też używany był początkowo w języku potocznym. Jako potoczny określa go jeszcze św. Augustyn  gentiles vel iam vulgo usitato vocabulo paganos (Epist. 184). Pierwszym dokumentem o charakterze oficjalnym, w którym został użyty był reskrypt cesarza Walentyniana I z roku 370 (Codex Theodosianus14.2.18).

Bibliografia[edytuj]

·                    Artykuł Pagan w: New Catholic Encyclopedia, wyd. 2, t. X, 2003.

Zobacz też[edytuj]

·                    religia naturalna, religie pierwotne

·                    neopogaństwo, rodzimowierstwo

·                    giaur, kafir, goj

·                    dziedziniec pogan

Kategoria: 

87.      

Żywiec

Cet article est une ébauche concernant la Pologne.

Vous pouvez partager vos connaissances en l’améliorant (comment ?) selon les recommandations des projets correspondants.

Żywiec

 

 

 

Blason de Żywiec
Héraldique

 

 

 

Image illustrative de l'article Żywiec

 

 

 

Administration

 

 

 

Pays

Drapeau de la Pologne Pologne

 

 

 

Région

Silésie

 

 

 

Commune

Żywiec

 

 

 

Maire

Antoni Szlagor

 

 

 

Code postal

34-300 ŕ 34-330

 

 

 

Indicatif téléphonique international

+(48)

 

 

 

Indicatif téléphonique local

33

 

 

 

Immatriculation

SZY

 

 

 

Démographie

 

 

 

Population

32 300 hab.

 

 

 

Géographie

 

 

 

Coordonnées

49° 40′ 00″ Nord19° 10′ 00″ Est  

 

 

 

 

 

 

 

 

Localisation

 

 

 

Géolocalisation sur la carte : Pologne

Voir la carte topographique de Pologne

City locator 14.svg

Żywiec

·                    Voir la carte administrative de Pologne

 

 

Liens

 

 

 

Site web

http://www.zywiec.pl

 

 

 

modifier Consultez la documentation du modčle

 

 

 

Żywiec (prononciation : Gé-vičts) est une ville de Pologne d'environ 32 000 habitants, située en Silésie dans la région montagneuse des Beskides. Elle a connu, au cours de son histoire de nombreuses souverainetés dont celle de l'empire des Habsbourg (1838-1917), elle portait alors en allemand le nom de Saybusch1.

La ville est renommée hors des frontičres pour la bičre qui porte son nom.

Sommaire

  [masquer

·                     1 Histoire

·                     2 Jumelage

·                     3 Références

·                     4 Liens

Histoire[modifier]

Cette section est vide, insuffisamment détaillée ou incomplčte. Votre aide est la bienvenue !

Depuis le premier partage de la Pologne en 1772 jusqu'en 1918, la ville (au nom bilingue de SAYBUSCH - ŻYWIEC fin du 19e s) fait partie de la monarchie autrichienne (empire d'Autriche), puis Autriche-Hongrie(Cisleithanie aprčs le compromis de 1867), chef-lieu du district de męme nom, l'un des 78Bezirkshauptmannschaften (powiats) en province (Kronland) de Galicie en 19002.

Jumelage[modifier]

·                    Drapeau de la France Riom (France)

Références[modifier]

1.       Avant 1867, aussi SEYBUSCH ou SEIBUSCH.

2.       Die postalischen Abstempelungen auf den österreichischen Postwertzeichen-Ausgaben 1867, 1883 und 1890, Wilhelm KLEIN, 1967

Liens[modifier]

(pl) (en) site officiel de la ville

 [masquer]

v · d · m

Voďvodie de Silésie

Villes

Bielsko-Biała • Bytom • Chorzów • Częstochowa • Dąbrowa Górnicza • Gliwice • Jastrzębie Zdrój • Jaworzno • Katowice •Mysłowice • Piekary Śląskie • Ruda Śląska • Rybnik • Siemianowice Śląskie • Sosnowiec • Świętochłowice • Tychy • Zabrze •Żory

POL województwo śląskie COA.svg

Powiats

Powiat de Będzin • Powiat de Bielsko-Biała • Powiat de Bieruń-Lędziny • Powiat de Cieszyn • Powiat de Częstochowa •Powiat de Gliwice • Powiat de Kłobuck • Powiat de Lubliniec • Powiat de Mikołów • Powiat de Myszków • Powiat de Pszczyna •Powiat de Racibórz • Powiat de Rybnik • Powiat de Tarnowskie Góry • Powiat de Wodzisław Śląski • Powiat de Zawiercie •Powiat de Żywiec

·                     Portail de la Pologne Portail de la Pologne

 

·                     Portail de la bičre Portail de la bičre


Historia Żywca liczy sobie przeszło 700 lat. Jego nazwa pochodziła ponoć od słowa "żywić", co wskazuje na to, że tutejsze ziemie były urodzajne i obfitowały w zwierzynę. Pierwsza wzmianka o mieście pochodzi ze spisów świętopietrza Diecezji Krakowskiej z 1308 roku, w których wymieniona jest "parochia ecclesie de Ziwicz", czyli parafia żywiecka. W 1327 roku Żywiec miał już prawa miejskie.

Na przestrzeni dziejów Żywiec przechodził z rąk do rąk. Początkowo należał do książąt cieszyńskich, następnie oświęcimskich. Ostatni z książąt piastowskich Przemysław, władał Żywiecczyzną do roku 1433. Po nim ziemię tę objęli w posiadanie Skrzyńscy herbu Łabędź, którzy - jak wynika z Kroniki Długosza - trudnili się rozbojem, a okres ich władania należał do najbardziej burzliwych. W 1456 roku Ziemię Żywiecką wykupił król Kazimierz Jagiellończyk. Po nim Żywiecczyzną kolejno władali Komorowscy i żona Zygmunta III Wazy - Konstancja. W 1626 roku Konstancja wydała ordynację dla Żywca, która uporządkowała dotychczasowe nadania i przywileje oraz określiła prawodawstwo miejskie. Przyniosło to szybką poprawę stosunków wewnętrznych i przyspieszenie rozwoju gospodarczego. 

Po Konstancji Żywiecczyzną władał biskup wrocławski Karol Ferdynand, a następnie król Jan Kazimierz, który w okresie Potopu Szwedzkiego dwukrotnie bawił na żywieckim zamku. Wtedy też Żywiecczyzna wsławiła się postawą patriotyczną, stając wiernie przy swoim królu i broniąc miasta przed Szwedami. Przewaga wojsk najeźdźczych była jednak zbyt wielka i na krótko miasto wpadło w ręce Szwedów. W 1678 roku Żywiecczyznę nabył hrabia Jan Wielopolski i przez następne półtora wieku pozostawała ona własnością tego rodu. W roku 1838 Adam Wielopolski sprzedał dobra Habsburgom, którzy władali tymi ziemiami aż do II wojny światowej

Początki dynamicznego rozwoju miasta w połowie XIX wieku związane są z jego uprzemysłowieniem. Wtedy powstał tu m.in. zakład metalurgiczny produkcji śrub, fabryka papieru i drukarnia oraz najsłynniejsza firma nieodmiennie kojarzona z Żywcem, Arcyksiążęcy Browar, założony przez Albrechta Ferdynanda Habsburga. W czasie II wojny światowej Ziemia Żywiecka została włączona do Rzeszy i poddana silnej akcji germanizacyjnej. Niemcy deportowali stąd 20 tys. osób, a opuszczone gospodarstwa zasiedlano niemieckimi osadnikami. Podczas okupacji Żywiecczyzna stała się jednym z ważniejszych ośrodków ruchu oporu. Działały tu silne zgrupowania AK i znajdował się jeden z ważniejszych punktów przerzutowych na Słowację. 

Okres powojenny zaznaczył się w historii miasta rozwojem przemysłu oraz zakładów spółdzielczych. W prawie wszystkich dzielnicach powstały osiedla mieszkaniowe i placówki kulturalno-oświatowe. Nowe oblicze miasto zyskało w 1967 roku, kiedy przez spiętrzenie wód Soły zaporą w Tresnej powstało Jezioro Żywieckie. W 1999 roku w wyniku nowego podziału administracyjnego kraju Żywiec stał się częścią województwa śląskiego.

http://malec.kety.pl/index.php/historia

MALEC

Strona Główna  Historia

HISTORIA

17/04 2013

Z Chicago do Malca

·                     ' alt=Drukuj v:shapes="_x0000_i1074">

·                     ' alt=Email v:shapes="_x0000_i1075">

Kategoria: Historia

Odsłony: 168

chicagoNiecodzienną wizytę w Maleckiej Izbie Pamięci złożyła pani Sandra Malec - rodowita Amerykanka, która przyleciała do Polski z Chicago po to by zgłębić wiedzę o swoich przodkach i polskich rodzinnych korzeniach.

Z dokumentów i zdjęć jakie przywiozła można było wywnioskować, że dziadek - Józef Malec, urodził się w Bielanach, a matka /z domu Ćwiertnia/ w Bulowicach. Oboje zaraz po I Wojnie Światowej wyemigrowali do Stanów. Tam właśnie urodził jej ojciec Rajmund. Sandra znalazła się w Malcu na prośbę rodziny, szczególnie ojca, mając nadzieje że ich nazwisko „Malec” jest ściśle związane z nazwą naszej wsi. Jak się okazało historia jej rodziny nie jest aż tak bardzo związana z naszą miejscowością, chociaż nie do końca.

CZYTAJ WIĘCEJ: Z CHICAGO DO MALCA

10/04 2013

Historia jednej flagi

·                     ' alt=Drukuj v:shapes="_x0000_i1077">

·                     ' alt=Email v:shapes="_x0000_i1078">

Kategoria: Historia

Odsłony: 139

Flaga„Tak nadszedł 20 kwietnia 1940 roku dzień urodzin Hitlera…”

„Po wkroczeniu Niemców do Malca 4 września 1939 roku ludność tutejsza z bardzo małymi wyjątkami ustosunkowała się do nich wrogo. Gdy pewni zwycięstwa i butni maszerowali przez wieś ludność pochowała się w domach albo gdzieś z ukrycia, ze łzami w oczach obserwowała ich (Niemców) i z bólem w sercu myśleli o swoich bliskich zmobilizowanych około 30 osób i tych którzy dobrowolnie opuścili rodziny z myślą wstąpienia do Armii Polskiej i bronienia kraju. W Malcu nie było wyjątku żeby cała rodzina opuściła wieś, a to na wskutek wystąpienia kilku obywateli Malca jak Petkowski Karol, Petkowski Władysław, Mitoraj Antoni, Mitoraj Władysław, Naglik Franciszek oraz piszący te słowa i kilku innych. Oni to 2 września 1939 roku gdy zaczęli pojawiać się pierwsi uciekinierzy ze śląska Cieszyńskiego i Górnego zwołali ludność przed szkołę (obecnie sklep G.S.) i poinformowali ludzi żeby nikt z rodziną nie opuszczał wioski tylko ci mężczyźni którzy się czują żołnierzami, chcą wziąć karabin i bronić zagrożonego kraju.

CZYTAJ WIĘCEJ: HISTORIA JEDNEJ FLAGI

21/12 2012

20 XII 2012 r. 35-ta rocznica śmierci ks. Władysława Grohsa

·                     ' alt=Drukuj v:shapes="_x0000_i1080">

·                     Email

Kategoria: Historia

Odsłony: 329

„Historia Malca” według ks. mgr. Władysława Grohsa

Ksiądz Władysław de Rosenburg Grohs urodził się 18 lipca 1910 r. w Krakowie – Pogórzu. Do gimnazjum uczęszczał w Chrzanowie Ukończył Seminarium Duchowne w Krakowie i teologię na Uniwersytecie Jagiellońskim. W 1933r. otrzymał święcenia kapłańskie z rąk ks. kardynała Adama Sapiechy. Przed II Wojną Światową pracował jako wikariusz w parafiach: w Zawoi, Milówce Czernichowie, Oświęcimiu i Kętach. W latach okupacji związany był z konspiracją, pod pseudonimem „Feliks Skarga”, pełnił funkcje kapelana Armii Krajowej na Okręg Śląski. Za działalność tę dwukrotnie aresztowany przez gestapo Osadzony w obozach Koncentracyjnych w Oświęcimiu i Mathausen. Po wojnie pracował w parafiach w Jaworznie i Kętach. W latach 1946-64 pracował jako administrator w parafii Osiek. Od 1964 roku pracował jako Proboszcz w Wieliczce, gdzie duszpasterzem był aż do śmierci /20 grudzień 1977 r./. Od roku 1973 pełnił tam też  funkcję dziekana dekanatu Wieliczka. Był bardzo cenionym kaznodzieją i rekolekcjonistą.

CZYTAJ WIĘCEJ: 20 XII 2012 R. 35-TA...

11/12 2012

Skromni, wielcy bohaterzy

·                     Drukuj

·                     Email

Kategoria: Historia

Odsłony: 330

„… Pierwszą zbiórkę żywności zorganizowano w grudniu 1941 r. …”

Przed II Wojną światową Malec należał do powiatu Biała Krakowska. Posiadał około 560 mieszkańców zamieszkałych w 87 domach. W przeważającej części byli to małorolni chłopi posiadający od 1 do 8 morgów użytków rolnych.

We wsi znajdował się również duży majątek ziemski o obszarze około 480 morgów pola, w tym 360 morgów ziemi uprawnej, 16 morgów lasu i około 100 morgów stawów rybnych. Właścicielem majątku był Oskar Hempel, z pochodzenia Austriak, który według przekazów był nadzwyczaj lojalny wobec obywateli polskich. W okresie tym mieszkańcy naszej wsi, podobnie jak pobliskiego Osieka czy Polanki Wielkiej uchodzili za bardzo wyrobionych społecznie i politycznie.

CZYTAJ WIĘCEJ: SKROMNI, WIELCY BOHATERZY

15/11 2012

Monografia Jana Ruska - fragmenty

·                     Drukuj

·                     Email

Kategoria: Historia

Odsłony: 271

W lipcu 2011 r. w sołtysówce zostały odnalezione dokumenty z XIX i XX w. dotyczące naszej miejscowości. Dzięki zaangażowaniu Rady Sołeckiej została podjęta decyzja o przepisaniu, a tym samym o ocaleniu od zapomnienia, pracy, którą w 1932r. napisał Pan Jan Rusek – mieszkaniec Malca i słuchacz Kolegium Nauczycielskiego w Warszawie.

Fascynujące opisy historii Malca, jego tradycji, kultury, życia codziennego mieszkańców spowodowały, że przepisana praca została przekazana do konsultacji pracownikom Muzeum im. S. Kłosińskiego w Kętach. Wspólnie też podjęliśmy decyzję o wykonaniu skanu pracy celem zarchiwizowania materiału.

CZYTAJ WIĘCEJ: MONOGRAFIA JANA RUSKA -...

15/11 2012

Świadkowie wojny

·                     Drukuj

·                     Email

Kategoria: Historia

Odsłony: 157

Świadkowie wojny

Przedstawiamy Państwu fragmenty rozmowy przeprowadzonej 22 lutego 2012 roku w maleckiej świetlicy z p. Stefanem Naglikiem, p. Stanisławem Janasem i p. Karolem Ehrhardtem na temat II Wojny Światowej podczas jednego ze „Spotkań przy dzwonnicy – a jak to z Malcem było…” z dziećmi w czasie ferii zimowych (Ferie – dzień trzeci).

 

 

CZYTAJ WIĘCEJ: ŚWIADKOWIE WOJNY

04/10 2012

Po wieku starań

·                     Drukuj

·                     Email

Kategoria: Historia

Odsłony: 519

Kościół

Zamysły budowy Kościoła w Malcu i stworzenia oddzielnej Parafii sięgają lat 90-tych XIX w. Już od zamierzchłych czasów Kościołem Parafialnym dla naszej wsi był Kościół p.w. Św. Andrzeja Apostoła w Osieku.

Inicjatorami budowy miejscowego kościoła byli sami mieszkańcy. Dowiadujemy się o tym z niedokończonej „Kroniki Budowy Kościoła w Malcu” anonimowego autora. Pisze on:

„Myśl budowy Kościoła w Malcu była rzucona pomiędzy Ojców naszych, ale sprawa została zahamowana z przyczyn wyższych jak: że kiedy miano budować to śp. dziekan Warmuz a proboszcz parafii Kęty bojąc się, aby w Malcu powstał kościół pod wezwaniem Św. Jana Kantego, a Kęty straciłby przyswojonego „Rodaka” toteż jako dziekan pokierował naszem proboszczem w Osieku ś.p. Janem Hojostem, aby jeśli chcą Malczanie kościół budować, to pod wezwaniem Matki Bożej? Sprawa ta wlokła się, aż wybuchła I wojna światowa i wszelkie zamysły spełzły na niczem…”.

CZYTAJ WIĘCEJ: PO WIEKU STARAŃ

01/07 2012

A jak to z dzwonem było...

·                     alt=Drukuj v:shapes="_x0000_i1092">

·                     ' alt=Email v:shapes="_x0000_i1093">

Kategoria: Historia

Odsłony: 320

' alt=dzwon border=0 title=dzwon v:shapes="_x0000_i1094">Dzwony od wieków były charakterystycznym symbolem lokalnej kultury, spełniały ważną rolę w życiu społeczeństwa. Odlewano je z brązu (77% miedzi, 21%cyny, 2% ołowiu), czasem z dodatkiem srebra i złota, rzadziej - stali, żeliwa. Serce dzwonu wykonywano ze stali. Mistrzowie ludwisarstwa, aby wydobyć piękny i szlachetny dźwięk dzwonu, wtapiali w niego srebrny pierścień. Ludwisarstwo to rzeczywiście wyjątkowe i piękne rzemiosło, związane jednak z bardzo ciężką pracą. Zupełnie inaczej spogląda się na dzwony, a nawet te najmniejsze dzwonki, wiedząc że zostały wykonane tradycyjną metodą i ręcznie wyszlifowane. Dbajmy o to, by jak najdłużej zachwycały nas pięknym wyglądem i niezwykłym dźwiękiem. Miejmy nadzieję, że rzemiosło to nigdy nie przeminie, a przedmioty wykonane w tym fachu będą zawsze zachwycać szlachetnym dźwiękiem i kunsztownym wykonaniem.

CZYTAJ WIĘCEJ: A JAK TO Z DZWONEM BYŁO...

13/06 2012

Dwa wielkie pożary w Malcu

·                     Drukuj

·                     ' alt=Email v:shapes="_x0000_i1096">

Kategoria: Historia

Odsłony: 210

Dnia 4-go września 1897r. ok. godz. 13-tej w gorzelni właściciela majątku dworskiego w Malcu – Oskara Hempla wybuchł pożar. Na ratunek w niedługim czasie przybyły konno z sikawkami Ochotnicze Straże Pożarne z Nowej Wsi, Bielan i Łęk. Z dużym opóźnieniem przybyli również strażacy z Hecznarowic, ale już swojego sprzętu przeciwpożarowego nie rozbierali.

Akcja gaśnicza dla pierwszych 3-ch Straży była bardzo utrudniona, ponieważ z pomieszczeń gorzelniczych ogień dostał się do tzw. rezerwuaru, czyli magazynu w którym znajdowały się cysterny za 150 hektolitrami czyli 15000 litrami czystego spirytusu. W skutek wysokiej temperatury spirytus zapalił się w zbiornikach, które kolejno eksplodowały rozwalając pomieszczenie magazynu. Spirytus opryskując sąsiednie budynki kryte strzechą popłyną palący się strumieniem do pobliskiej sadzawki, zalewając ogniem całą jej powierzchnię. W ten sposób ogień rozszerzył się na jedyny w pobliżu zbiornik wodny z którego strażacy mogli korzystać w ratowaniu otaczających palarnię (bo tak wówczas nazywano gorzelnię) kilka drewnianych budynków gospodarczych, krytych w dodatku słomą. Dzięki zbiorowej pomocy służby dworskiej, która dowoziła w beczkach wodę ze stawów rybnych i polewaniu również węży ssących zanurzonych w płonącej sadzawce, gaszono zarzewia ognia pojawiające się bez przerwy na słomianych dachach sąsiednich budynków.

CZYTAJ WIĘCEJ: DWA WIELKIE POŻARY W MALCU

06/12 2011

Kazimierz Jędrzejowski "Kazek"

·                     ' alt=Drukuj v:shapes="_x0000_i1097">

·                     Email

Kategoria: Historia

Odsłony: 265

' alt=jędrzejowski border=0 title=jędrzejowski v:shapes="_x0000_i1099">„...Złączyła nas wspólna dola i wspólny cel, a to jest Ojczyzna...”

K. Jędrzejowski

 

Kazimierz Jędrzejowski „Kazek” urodził się w ościennym dla Malca Osieku 12 lipca 1924 roku.

Dom rodzinny ukształtował w nim poczucie tożsamości, szacunek dla tradycji i wrażliwość na niesprawiedliwość społeczną. Jego ojciec Adam ożenił się ze starszą od siebie wdową, Anną Wasztyl. Łącznie z potomstwem Anny z pierwszego związku Jędrzejowscy mieli ośmioro dzieci. Utrzymywali się z gospodarstwa rolnego. Ojciec aktywnie działał w Stronnictwie Ludowym. Był prezesem koła w Osieku i członkiem zarządu powiatowego w Białej Krakowskiej. Kazimierz od małego wykazywał zainteresowanie książkami i nauką. W 1939 roku ukończył z wyróżnieniem siedmioklasową szkołę podstawową w Osieku (chłopskie dzieci kończyły zazwyczaj cztery klasy).

CZYTAJ WIĘCEJ: KAZIMIERZ JĘDRZEJOWSKI "KAZEK"

03/05 2011

Cichociemny por. Stefan Jasieński "Urban"

·                     ' alt=Drukuj v:shapes="_x0000_i1100">

·                     Email

Kategoria: Historia

Odsłony: 739

Razem z mieszkańcami Malca w przyobozowym Ruchu Oporu, niosąc pomoc więźniom KL Auschwitz, działał jeden z cichociemnych. Wśród wtajemniczonych znany był pod pseudonimem Urban. Nieliczni wiedzieli o jego niezwykłym przeszkoleniu jako skoczka spadochronowego, zrzuconego do umęczonego kraju z Anglii. Był synonimem wolności, widocznym łącznikiem z Wojskiem Polskim, które istniało nadal. Jeszcze długo po zakończeniu wojny trudno było ustalić jego prawdziwe nazwisko.

W lipcu 1940 r. została powołana w Londynie brytyjska instytucja Special Operation Executive (SOE) - Zarząd Operacji Specjalnych, którego celem były: wywiad, dywersja i sabotaż na tyłach wroga. SOE organizował w wielu krajach okupowanej Europy własne siatki dywersyjne. Zaopatrywał też współpracujące z nim siły ruchu oporu w broń i pieniądze, a także utrzymywał liczne ośrodki szkoleniowe, przygotowujące specjalistów do działalności konspiracyjnej w okupowanych krajach. W ramach akcji SOE zrzucono do okupowanej Polski w latach 1941-1944, początkowo z Wielkiej Brytanii, a później z południowych Włoch, 316 skoczków spadochronowych - cichociemnych. Z tej liczby poległo w kraju około 30 procent.

CZYTAJ WIĘCEJ: CICHOCIEMNY POR. STEFAN...

01/05 2011

Historia LKS "Zgoda" Malec

·                     ' alt=Drukuj v:shapes="_x0000_i1102">

·                     Email

Kategoria: Historia

Odsłony: 364

Ludowy Zespół Sportowy w Malcu powstał w 1949 roku.
Prezesi klubu to kolejno: Tlałka Franciszek, Naglik Józef, Rusek Kazimierz, Hałat Jan, Paw Roman, Naglik Adam, Marszałek Jan, Naglik Karol, Wadoń Karol, Hałat Antoni, Dudziak Andrzej i obecnie Wadoń Karol.

Ludowy Klub Sportowy „ZGODA" w Malcu powstał na bazie Związku Młodzieży Wiejskiej „WICI". W początkowym okresie, w latach 50-tych i 60-tych najpopularniejszą dyscypliną sportową była piłka siatkowa.
W tym okresie drużyna piłki siatkowej odniosła wiele sukcesów, a najważniejsze to: zdobycie dwukrotnie V-ce mistrzostwa województwa krakowskiego Ludowych Zespołów Sportowych oraz III miejsca w dawnym województwie krakowskim.

CZYTAJ WIĘCEJ: HISTORIA LKS "ZGODA" MALEC

30/04 2011

Historia gródka stożkoweg i zamku obronnego w Malcu

·                     Drukuj

·                     Email

Kategoria: Historia

Odsłony: 252

Archeolodzy odkryli w Malcu gródek stożkowy – obronną budowlę, stawianą zazwyczaj na wzgórzu, zakolu rzeki lub bagna – tak jak w przypadku Malca, gdzie dawne bagniste tereny zamieniły się w stawy.

Stożek w Malcu zajmuje ok. 100 m2, nie odbiegając tym samym od większości tego typu budowli.

Na początku XIV wieku wieś Malec stanowiła własność szlachecką, następnie przeszła w ręce książąt oświęcimskich. Wtedy to na wyspie wśród stawów z inicjatywy księcia oświęcimskiego Jana III powstał niewielki zamek obronny. Odegrał on pewną rolę w okresie podjazdowych walk pomiędzy książętami oświęcimskimi, a rycerzami króla polskiego.

CZYTAJ WIĘCEJ: HISTORIA GRÓDKA STOŻKOWEG I...

30/04 2011

Historia OSP w Malcu

·                     Drukuj

·                     Email

Kategoria: Historia

Odsłony: 232

ospW roku 1927 grupa mieszkańców wsi Malec dostrzegła potrzebę założenia Ochotniczej Straży Pożarnej, nie tylko po to aby nieś pomoc mieszkańcom w klęskach żywiołowych takich jak pożar, powódź czy inne, ale także aby tym klęskom zapobiegać. Grupa ta utworzyła pierwszy zarząd, którego prezesem został Franciszek Paw, komendantem Antoni Dudek. Jeszcze w tym samym roku założyciele zaczęli gromadzić sprzęt, umundurowanie, a pierwszym poważnym zakupem była ręczna sikawka odkupiona od OSP Kozy. Kolejnym zamierzeniem było ufundowanie sztandaru. Funduszami wspomogła tą inicjatywę Polonia malecka z Ameryki, a uroczyste przekazanie odbyło się w pierwsze 10-lecie w lipcu 1937 roku.

CZYTAJ WIĘCEJ: HISTORIA OSP W MALCU

30/04 2011

Historia Szkoły Podstawowej

·                     Drukuj

·                     Email

Kategoria: Historia

Odsłony: 400

szkołaRoku Pańskiego 1935, dnia 24 listopada, kiedy na stolicy apostolskiej zasiada papież Pius XXI, (...) kiedy prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej jest (...) Ignacy Mościcki, kiedy Polska okryła się kirem żałoby z powodu śmierci (...) Józefa Piłsudskiego. (...) Kiedy arcybiskupem krakowskim Książę metropolitan Adam Stefan Sapiecha, (...) proboszczem parafii Osiek ks. Wojciech Pital, katechetą w tutejszej szkole ks. Józef Długopolski, wójtem gminy zbiorowej Kęt pan Alojzy Hofman, kierowniczką tutejszej szkoły pani Aniela Sablik, dziedziczką dworu pani Minna Haempel, nauczycielem szkoły pan Władysław Foryś, przew. R.S.M. pan Walery Płonka, sołtysem gromady Malec pan Józef Wasztyl, prowadzącym budowę szkoły pan Jan Kasolik. (..) Władze szkolne i administracyjne (...) przy wydatnej pomocy dziedziczki wsi pani Minny Haempel, państwa Walter i Dory Franków gminy zbiorowej w Kętach oraz ofiarnej pracy obywateli gromady Malec z przysiółkami (...), kładą fundament nowej 3-klasowej szkoły powszechnej w Malcu, przy poświęceniu kamienia węgielnego dokument ten erekcyjny ku wiecznej rzeczy pamiątce podpisują: ,, - tak oto brzmi akt erekcyjny szkoły w Malcu.

CZYTAJ WIĘCEJ: HISTORIA SZKOŁY PODSTAWOWEJ

30/04 2011

Historia Parafii Malec

·                     Drukuj

·                     Email

Kategoria: Historia

Odsłony: 297

Początkowo, życie religijne mieszkańców Malca związane było z parafią w Osieku. Tam też mieszkańcy Malca chodzili do kościoła.

Początkiem uniezależniania się od ośrodka osieckiego było wybudowanie w Malcu w latach 1848-49 kapliczki – wotum po panującej dwa lata wcześniej zarazie. Stała się ona miejscem postoju pątników z okolic Rzyk, Andrychowa, Roczyn i Bulowic zmierzających na odpusty do Bielan i z powrotem. Pielgrzymki te obchodziły kaplicę w koło modląc się i śpiewając. W maju mieszkańcy gromadzili się tutaj, aby odmawiać litanię i śpiewać pieśni maryjne.

CZYTAJ WIĘCEJ: HISTORIA PARAFII MALEC

30/04 2011

Historia Sołectwa Malec

·                     Drukuj

·                     Email

Kategoria: Historia

Odsłony: 242

Na początku XIV wieku wieś stanowiła własność szlachecką, następnie przeszła w ręce książąt oświęcimskich, którzy zbudowali tutaj niewielki gródek obronny. Odegrał on pewną rolę w okresie podjazdowych walk pomiędzy książętami a rycerzami króla polskiego.

30/04 2011

Historia Parafii Malec

·                     Drukuj

·                     Email

Kategoria: Historia

Odsłony: 297

Rozmiar tekstu:

Początkowo, życie religijne mieszkańców Malca związane było z parafią w Osieku. Tam też mieszkańcy Malca chodzili do kościoła.

Początkiem uniezależniania się od ośrodka osieckiego było wybudowanie w Malcu w latach 1848-49 kapliczki – wotum po panującej dwa lata wcześniej zarazie. Stała się ona miejscem postoju pątników z okolic Rzyk, Andrychowa, Roczyn i Bulowic zmierzających na odpusty do Bielan i z powrotem. Pielgrzymki te obchodziły kaplicę w koło modląc się i śpiewając. W maju mieszkańcy gromadzili się tutaj, aby odmawiać litanię i śpiewać pieśni maryjne.

W roku 1892 staraniem osieckiego księdza proboszcza Franciszka Zadęckiego odprawiona w niej została pierwsza msza św. Była to ogromna uroczystość z wystawieniem Najświętszego Sakramentu, procesją i wystrzałami z moździerza, który specjalnie na tę okoliczność sprowadzono z Osieka.

W czasie okupacji zamiast mszy odprawiane były nabożeństwa majowe. Od 1941 roku kaplica służyła jako punkt spotkań konspiracyjnych, podczas których słuchano ukrytego w ołtarzu radia. Gdy w latach 1942-43 niemieccy osadnicy zaczęli niszczyć krzyże i kapliczki, na polecenie ks. proboszcza Wojciecha Pitali zostają przeniesione do Osieka ołtarzowe relikwie, natomiast za wstawiennictwem opiekującego się kaplicą pana Ludwika Palmy, pozostawiono w ołtarzu obraz Matki Bożej Gromnicznej. Jej to obecności niektórzy przypisują dosyć szczęśliwe przeżycie przez mieszkańców Malca okupacji, mimo aktywnego udziału jego mieszkańców w ruchu oporu. Zaraz po wojnie umieszczono w ołtarzu nowe relikwie: błogosławionego Jozafata Kuncewicza i św. Tomasza Becketta.

W roku 1956 pierwszy raz w historii Malec przeżywa wizytację biskupią. Przybycie krakowskiego biskupa Franciszka Jopa mobilizuje mieszkańców do budowy wieżyczki umożliwiającej zawieszenie dzwonu. W tym samym czasie realizując zamysł ks. Władysława Groksa rozpoczęto starania o budowę kościoła, gromadząc w tym celu pierwsze materiały. Niestety z powodu niesprzyjającego klimatu politycznego nie dało się tego zamiaru w tym czasie zrealizować. Dlatego do istniejącej już kapliczki dobudowano tylko nowe pomieszczenie, aby większa ilość uczestników nabożeństw mogła pomieścić się pod dachem.

W sprzyjającym okresie parafianie pod przewodnictwem proboszcza osieckiego ks. kanonika Franciszka Nogi rozpoczęli starania o pozwolenie na budowę swojej świątyni w Malcu. Gdy mury osiągnęły 8 metrów, 22 listopada 1984 roku Jego Ekscelencja ks. Franciszek Kardynał Macharski dokonał uroczystego wmurowania Kamienia Węgielnego poświęconego przez Ojca Świętego Jana Pawła II podczas II pielgrzymki do Polski. Parafialna uroczystość poprzedzona dniem spowiedzi św. zgromadziła prawie wszystkich mieszkańców Malca oraz licznych gości.

Od początku do budowy świątyni zostaje delegowany osiecki wikariusz ks. Zdzisław Budek. Rok 1987 kończy się zamknięciem bryły kościoła dachem i pokrycie go miedzianą blachą. 1 lipca 1988 roku ks. Z. Budek zamieszkuje w Malcu otrzymując polecenie organizacji samodzielnego Ośrodka Duszpasterskiego. W roku 1989 ma miejsce I suma odpustowa ku czci św. Jana Kantego w murach nowej świątyni.

 

Z Chicago do Malca

·                     Drukuj

·                     Email

Kategoria: Historia

Odsłony: 168

Rozmiar tekstu:

chicagoNiecodzienną wizytę w Maleckiej Izbie Pamięci złożyła pani Sandra Malec - rodowita Amerykanka, która przyleciała do Polski z Chicago po to by zgłębić wiedzę o swoich przodkach i polskich rodzinnych korzeniach.

Z dokumentów i zdjęć jakie przywiozła można było wywnioskować, że dziadek - Józef Malec, urodził się w Bielanach, a matka /z domu Ćwiertnia/ w Bulowicach. Oboje zaraz po I Wojnie Światowej wyemigrowali do Stanów. Tam właśnie urodził jej ojciec Rajmund. Sandra znalazła się w Malcu na prośbę rodziny, szczególnie ojca, mając nadzieje że ich nazwisko „Malec” jest ściśle związane z nazwą naszej wsi. Jak się okazało historia jej rodziny nie jest aż tak bardzo związana z naszą miejscowością, chociaż nie do końca.

Okazało się że figuruje w „Rękopisie Ludwika Palmy” z okresu II Wojny Światowej - „kilkanaście rodzin wysiedlonych z Polanki Wielkiej pow. Oświęcim zostało skierowanych do Malca i tak…Jan Malec z żoną i dziećmi w domu Nr.52 obecnie wł. Treściński Feliks”. To właśnie u nas Sandra dowiedziała się że Polanka Wielka jest kolebką jej rodowego nazwiska, oraz że wojenne dzieje jej rodziny prowadzą również przez Malec. Okazało się także że w naszej wsi obecnie mieszka kuzynka Sandry- Jadwiga Domasik /z domu Malec/ pochodząca z Polanki Wielkiej. To ona podzieliła się z nami szczegółami dotyczącymi bardzo licznej rodziny z Polanki i Osieka.

Mamy nadzieję że przekazane informacje pogłębiły wiedzę na temat polskich korzeni rodziny Malców mieszkającej obecnie w Chicago. Sądząc po reakcji naszego gościa były to bardzo zaskakujące informacje. Mimo że wizyta ta przeciągnęła się do późnych godzin wieczornych to pomoc pani Sandrze była dla nas wielką przyjemnością.

Historia jednej flagi

·                     Drukuj

·                     Email

Kategoria: Historia

Odsłony: 139

Rozmiar tekstu:

Flaga„Tak nadszedł 20 kwietnia 1940 roku dzień urodzin Hitlera…”

„Po wkroczeniu Niemców do Malca 4 września 1939 roku ludność tutejsza z bardzo małymi wyjątkami ustosunkowała się do nich wrogo. Gdy pewni zwycięstwa i butni maszerowali przez wieś ludność pochowała się w domach albo gdzieś z ukrycia, ze łzami w oczach obserwowała ich (Niemców) i z bólem w sercu myśleli o swoich bliskich zmobilizowanych około 30 osób i tych którzy dobrowolnie opuścili rodziny z myślą wstąpienia do Armii Polskiej i bronienia kraju. W Malcu nie było wyjątku żeby cała rodzina opuściła wieś, a to na wskutek wystąpienia kilku obywateli Malca jak Petkowski Karol, Petkowski Władysław, Mitoraj Antoni, Mitoraj Władysław, Naglik Franciszek oraz piszący te słowa i kilku innych. Oni to 2 września 1939 roku gdy zaczęli pojawiać się pierwsi uciekinierzy ze śląska Cieszyńskiego i Górnego zwołali ludność przed szkołę (obecnie sklep G.S.) i poinformowali ludzi żeby nikt z rodziną nie opuszczał wioski tylko ci mężczyźni którzy się czują żołnierzami, chcą wziąć karabin i bronić zagrożonego kraju.

Ludność zastosowała się do tego i oprócz kilkudziesięciu mężczyzn nikt z rodziną domu nie opuścił i wdzięczna była inicjatorom, gdyż okazało się że ludność cywilna (uciekinierzy) utrudniali tylko poruszanie się Armii Polskiej, potracili dobytek i wróciwszy zaczynali życie od nowa. Zmobilizowani mężczyźni powrócili wszyscy do Malca, jedni prędzej drudzy później, reszta (3) po wojnie. Tylko jeden Marszałek Teofil po wojnie z obozu jenieckiego pojechał do Ameryki gdzie jest dotychczas. Z pośród tych którzy byli na ucieczce zginął bez wieści Niedziela Gabriel.

Od samego początku okupacji kilku obywateli, a byli to: Petkowski Karol i brat jego Władysław, Wadoń Antoni, Mitoraj Antoni i brat tegoż Władysław, Łukasik Kazimierz, Naglik Franciszek, piszący to P.L. oraz Jekiełek Wojciech z Osieka ukryli radio aparat i potajemnie słuchali komunikatów z zagranicy i wiadomości tych udzielali swoim zaufanym w Malcu i poza Malca.

Tak nadszedł dzień 20 kwietnia 1940 roku, dzień urodzin Hitlera. W miejscowym dworze własność Dr. Oskara Haempla, profesora jakiejś wyższej uczelni w Wiedniu i wielkiego zwolennika Hitlera wywieszono fanę ze swastyką (sztandar Hitlerowski). Kilku wyżej wymienionych bez Mitoraja Władysława postanowiło fanę tę zerwać i zerwało wieczorem. Na drugi dzień, a była to niedziela, w Malcu sądny dzień zjechała Policja niemiecka z Osieka. Przeprowadzono w kilkunastu domach ścisłą rewizję i aresztowano 10 osób w tym Mitoraja Antoniego, Petkowskiego Władysława i po dwudniowych przeprowadzonych przesłuchaniach i maltretowaniach przez burmistrza gminy Osiek, gdzie Malec przyłączono za okupacji, i przez posterunek Policji Niemieckiej puszczono ich (to jest tych aresztowanych) zapowiedziawszy im że o ile do 24 godzin fana się nie znalezie to zostaną wszyscy 10-ciu rozstrzelani. Ktoś wpłynął na wykonawców zerwania fany i na trzeci dzień fana znalazła się na studni wiatraku niżej na południe od zamku. Było to pociągnięcie bardzo fatalne. Burmistrz się po prostu wściekł, aresztowano z powrotem tych samych i kilku jeszcze innych ludzi, że oni wiedzą kto zerwał tę fanę tylko nie chcą powiedzieć, żeby wpłynęli na tego kto zerwał ażeby to zwrócił, względnie ktoś sam chcąc ich ratować fanę podrzucił. Ponieważ żaden z aresztowanych nic nie powiedział po przetrzymaniu ich w areszcie gminnym, zmaltretowaniu przez burmistrza i spisaniu protokołu przez Policję puszczono ich zapowiadając im, że musi się sam zgłosić sprawca tegoż względnie ma ktoś dobrowolnie zgłosić się do burmistrza i wydać kto to zrobił bo w przeciwnym razie 100 ludzi zostanie rozstrzelanych. Na mieszkańców Malca pad strach ludzie chodzili jak struci. W między czasie padło podejrzenie i aresztowano 2 młodych mężczyzn ze dworu w Malcu: Michała Drozdzca i Stefana Stachurę. Ludzi tych zbito w niemożliwy sposób lecz nie dowiedziawszy się od nich wypuszczono ich. Następnie policja aresztowała 8 mężczyzn ze wsi, a to piszącego te słowa L.P, Petkowskiego Karola i Mitoraja Władysława, innych zapomniałem, lecz pamiętam dobrze że nas było 8. Dostawiono nas do gminy w Osieku. Burmistrz się wściekł z rewolwerem w ręku skakał i pluł cały zapieniony żeśmy obrazili cały naród niemiecki, że ta rzecz bezkarnie wyjść nam nie może, że gdy natychmiast nie wyjawimy kto to zrobił to cały Malec zginie z powierzchni ziemi, bo tak wielkiej obrazy naród niemiecki płazem puścić  nie może. Nie wiem z jakiego powodu lecz najbardziej zpluł Mitoraja Władysława Nr 82. Gdy się zorientował że od nas nic się nie dowie z rewolwerem w ręku prowadził nas na policję dwójkami. Ja z Karolem Petkowskim szedłem w pierwszej dwójce, on burmistrz za czwartą dwójką z rewolwerem i ze swym tłumaczem. Idąc koło starego kościoła zdjęliśmy obaj z Karolem Petkowskim kapelusze względnie czapki i wszyscy reszta zrobili to samo. Burmistrz jak wrzaśnie „halt!” to wszystkie kawki z wierzy starego kościoła uciekły, sam wyleciał na przód i bez tłumaczenia w niebogłosy wrzeszczał iż przed taką starą budą kapelusze zdejmujemy, a dla godła państwa niemieckiego żadnego uszanowania nie mamy. Wrzeszczał tak na nas z 15 minut, a rewolwerem przymierzał do głów tak, że ja już myślał, że teraz to już przynajmniej nas oboje z Karolem Petkowskim zastrzeli bośmy pierwsi stali przed nim. Przyznam się dziś że żal mi było życia w ten czas lecz pocieszałem się że zginę przy kościele. Gdy już burmistrz zachrypł  tak że już mówić nie mógł oddał nas policji która bez większego maltretowania spisała z każdego z nas protokół i zwolniła do domu. Na tem koniec był aresztowań tylko jako karę za ten czyn burmistrz pozbawił wszystkich mieszkańców Malca obojętnie dziecko czy starzec cukru, czyli nie dostaliśmy kartek na cukier przez 6 miesięcy.

Że się nam tak upiekło to dużą zasługą było ówczesnego Rządcy we dworze, a dziś nieżyjącego Karola Erharda, który chociaż niemiec lecz już przed wojną w Malcu zamieszkały i ożeniony z Polką, co tylko w jego mocy było to starał się ludność tutejszą bronić. Tu muszę stwierdzić że ludność z bardzo małymi wyjątkami (może 5 osób) zachowało się jak przystało na Polaków z honorem, a i tych kilku którzy gdyby coś wiedzieli i gotowi byliby Niemcom donieść w niedługim czasie gdy zaczęto aresztować i wywozić nauczycieli do obozów i innych na pracę przymusową w głąb niemiec, a następnie chłopów wysiedlać to ich sami niemcy z tej sympatii do siebie wyleczyli, natomiast wszyscy ci co przeszli przed obliczem burmistrza w Osieku i zostali przez niego opluwani zamiast się załamać na co liczył burmistrz stanęli z większą energią do pracy konspiracyjnej niepodległościowej…”

Przedstawiono na podstawie fragmentu „Rękopisu Ludwika Palmy”

Oryginał tej części rękopisu pisany był ołówkiem. Dziś po upływie ponad 70-ciu lat zapiski te, to pożółkłe kartki papieru z bardzo trudnym już do odczytania odręcznym pismem. Zachowało się kilka części, każda opowiada o różnych okresach, zdarzeniach, miejscach związanych z historią naszej wsi. „Rękopisy Ludwika Palmy” należy traktować jako ważne dokumenty i świadectwo naszej bogatej historii, szczególnie wojennej jak i powojennej. Obecnie zachowane części rękopisów przechowywane są w Maleckiej Izbie Pamięci. Mamy nadzieję że nadal służyć nam będą jako podstawa i cenne źródło informacji do kolejnych opracowań i przekazów dotyczących naszej lokalnej historii, które w dalszym ciągu, a mamy taką nadzieję, uda się przekazać szerszemu gronu, ale szczególnie naszemu młodemu pokoleniu.

2 2012

20 XII 2012 r. 35-ta rocznica śmierci ks. Władysława Grohsa

·                     Drukuj

·                     Email

Kategoria: Historia

Odsłony: 329

Rozmiar tekstu:

„Historia Malca” według ks. mgr. Władysława Grohsa

Ksiądz Władysław de Rosenburg Grohs urodził się 18 lipca 1910 r. w Krakowie – Pogórzu. Do gimnazjum uczęszczał w Chrzanowie Ukończył Seminarium Duchowne w Krakowie i teologię na Uniwersytecie Jagiellońskim. W 1933r. otrzymał święcenia kapłańskie z rąk ks. kardynała Adama Sapiechy. Przed II Wojną Światową pracował jako wikariusz w parafiach: w Zawoi, Milówce Czernichowie, Oświęcimiu i Kętach. W latach okupacji związany był z konspiracją, pod pseudonimem „Feliks Skarga”, pełnił funkcje kapelana Armii Krajowej na Okręg Śląski. Za działalność tę dwukrotnie aresztowany przez gestapo Osadzony w obozach Koncentracyjnych w Oświęcimiu i Mathausen. Po wojnie pracował w parafiach w Jaworznie i Kętach. W latach 1946-64 pracował jako administrator w parafii Osiek. Od 1964 roku pracował jako Proboszcz w Wieliczce, gdzie duszpasterzem był aż do śmierci /20 grudzień 1977 r./. Od roku 1973 pełnił tam też  funkcję dziekana dekanatu Wieliczka. Był bardzo cenionym kaznodzieją i rekolekcjonistą.

 

Ks. Grohs to bardzo kluczowa postać w historii naszej parafii Jako nowy proboszcz Osieka wprowadza częstsze odprawianie Mszy świętych w Malcu, nie tylko dwa razy w roku, jak było to przed wojną. Początkuje również nabożeństwo do św. Jana Kantego, i tym w szczególny sposób rozpoczyna szerzyć w Malcu Jego kult.

To właśnie ów ksiądz  był głównym inicjatorem powstawania odrębnej parafii i budowy kościoła. Był także orędownikiem idei,  by nowo powstała świątynia wznoszona była  ku czci Świętego, a nie Matki Bożej Gromnicznej, jak w tymże okresie sugerowały sąsiednie parafie. To ks. Władysław  czyni pierwsze starania, które miały by zezwolić na budowę Powołuje Komitet budowy kościoła – kaplicy w Malcu, dokłada wszelkich starań w tym kierunku. Człowiek powszechnie  bardzo ceniony, szanowany. Jako ówczesny proboszcz emocjonalnie związany z miejscową ludnością Potwierdzają to jego częste wizyty w Malcu na wszelkiego rodzaju uroczystościach wiejskich i nie tylko Szczególnym dowodem jego zainteresowania lokalnym codziennym życiem mieszkańców, jest jego bogata działalność duszpasterska na naszych terenach. Zapewne należał do osób, które fascynowała miejscowa  historia Sam potwierdza to szczególnie, napisaniem dosyć obszernej pracy związanej z historią naszej wsi. Obecnie opracowanie to  zachowało się w formie kopii maszynopisu, którą jako cenny dokument  przechowujemy do dziś w Maleckiej Izbie Pamięci.

Ks. Władysław Grohs swoją „Historię Malca” pisze prawdopodobnie w  latach 60-tych, gdy pełni swoją posługę kapłańską  w Wieliczce. Dowodem tego jest  jego imienna pieczątka na maszynopisie:”Ks. Władysław Grohs Wieliczka ul. Zamkowa 7 Tel. 250”. Są to tylko przypuszczenia, gdyż praca nie jest opatrzona datą jej wydania W opracowaniu tym autor szczegółowo wzoruje się na dostępnej  mu literaturze, przybliżając najdawniejszą historię wsi. Bardzo ujmującym wątkiem jego pracy, jest także przestawienie postaci św. Jana Kantego Autor opierając się na cenionych autorytetach bibliografów, dosyć przejrzyście ukazuje i potwierdza dla nas wiadomą od zawsze  tezę, że Jan Kanty  (Jan Wacięga) urodził się, nie w Kętach, lecz w naszym małym Malcu. Jest to temat godny rozwinięcia, lecz my w tym opracowaniu skupiliśmy się tylko na przekazie najdawniejszej lokalnej historii.

Malec

Wieś nasza wspominana jest już za księcia Bolesława Wstydliwego, syna Leszka Białego, a męża  Bł. Kingi (1243r.-1279r.), który nadał Krakowowi prawa miejskie (lokacja na prawie niemieckim). W przywilejach po roku 1272 wymieniona jest między ówczesnymi wsiami Księstwa Oświęcimskiego. Była to wieś książęca, a ponieważ kilka okolicznych wsi było obciążone świadczeniami na rzecz zamku w Oświęcimiu, a Malec nie, można przypuszczać że wieś świadczyła na rzecz warowni w Malcu, jako podgrodzie. Od Ks. Długosza wiemy że w roku 1452 istnieje w Malcu „forttalitium”, które na pewno było już wcześniej, lecz jak wiemy w akcie sprzedaży nie jest zaliczane do zamków, lecz do wsi.

Od 1447 do 1492 roku panuje Kazimierz Jagielończyk, syn Władysława Jagiełły, on to 19 marca 1454 roku „shołdował” dla Polski Księstwo Oświęcimskie. W roku 1457 przy sprzedaży Księstwa Oświęcimskiego wieś nasza figuruje jest jako Malycz.

W roku 1485 Kazimierz Jagielończyk obdarza „kluczem Maleckim” Jana Komorowskiego.

Malec w drugiej połowie XIV wieku należy do nowo powstałej parafii Bielany, ale w roku 1529 wraca – po niespełna 30 latach do parafii Osiek. Gdy w czasie „nowinek religijnych” w okresie reformacji w Polsce, kościół w Osieku zamieniono na zbór protestancki, parafia Osiek, a więc i Malec, przez krótki czas należą do Grojca - w tamtejszych księgach parafialnych istnieją zapisy dzieci które były tam chrzczone.

W roku 1857 gromada Malec jest własnością Karola Larischa. Według spisu ludności z tegoż roku wieś liczy 344 mieszkańców, posiada 769 morgów austriackich gruntów, z tego 431 chłopskich, oraz 338 gruntów pańskich w tym łąki, pastwiska, ogrody i lasy.

W roku 1883 Malec jest własnością Adeli hrabiny Borkowskiej, a w okresie międzywojennym należy do Karola Hempla. W czasie okupacji wieś jest własnością syna - Oskara Hempla.

Przekazy ks. Grohsa oparte są na staroksięgach i dokumentach:

„Kroniki” ks. Jana Długosza:

„..w roku 1452 Piotr Szafraniec, wojując ze Skrzyńskim z Barwałdu, wpadł do księstwa Oświęcimskiego i zajął  fortalitium Malec, osadziwszy tu sto jazdy i pieszych żołnierzy, a ustąpił stamtąd, gdy otrzymał od księcia suty okup…”

„Dzieje Ziemi Oświęcimskiej”- Jan Stanek

„… Piotr Szafraniec wyprawia się do Księstwa Oświęcimskiego, gdzie łatwo opanowuje warownie Malec i osadziwszy tu 100 jazdy i pieszych, w straszliwy sposób pustoszy okolice. W końcu Przemko Toszecki i Janusz Oświęcimski, nie widząc innego wyjścia proszą o rozejm, który też został zawarty za pośrednictwem marszałka cieszyńskiego Mikołaja Słopy…”

Księgi „Soudni Knihy Oswentimskie”- pisanej w języku czeskim:

-z roku 1476 – „…Anna Szyszkowska skarży” z Malca „Piotra Komorowskiego…”

-z roku 1511 – „…Mikolas z Koźnic syn Jirzyka Maleckiego, pozywa o Malec pana Komorowskiego i podaje, że wszystkie prawa do majątku w Malcu, Kancude (Kańczudze), Nowej Wsi, Hecznarowicach…..przelewa na swych synów Buriana, Jemdrzicha, Bernerta i Jana…”

- z roku 1512 - „…Jan i Wawrzyniec Komorowscy oddali Malec siostrze swej Zygmuntowe (Jordanowej), za jej ojcowiznę i macierzynę…”

-z roku 1515 – „…Baltazar z Dubowca, sprzedał Osiek ze sołtystwem „mesteninowi v Krakowe panu Jirzikowi Zibertowi”- między uczestnikami transakcji wymieniony jest : „pan Zygmunt z Zakliczyna a na Malcu…”

-z roku 1524 – „…zapozwana jest Katarzyna Maleczka, która procesuje się z Komorowskimi, względnie jej wytaczają proces Komorowscy…”

-z roku 1525 – „…Palewski procesuje się z Katarzyną Maleczką o łańcuch złoty, dwa pierścienie wartości 200 czerwonych złotych, pożyczone od księcia Janusza Zatorskiego, a jak twierdzi Maleczka, darowane jej przez księcia. Kazano jej złożyć przysięgę w klasztorze oświęcimskim, że Książe jej to darował…”

-z roku 1528 – „…w Malcu jest Janusz Górski…”

-z roku 1553 – „…z tytułu poręki stawiony jest Stanisław Jordan Malecki...”

 

 Księgi z wizytacji biskupiej pisane w języku łacińskim :

- z roku 1610 (nakazanej przez Biskupa Krakowskiego Piotra Tylickiego) „… Ad parochiam Osiek autem pertinet villae: Osiek, Witkowice et Malecz…”

- z roku 1617 (z czasów Biskupa Krakowskiego Marcina Szyszkowskiego) „… Pertnet ad parachiam villa Osiek et Malecz…”

-  z roku 1798 (za Dziekana Oświęcimskiego i Zatorskiego Załuskiego) „…Ad hanc patochiam spectant Villae 2 : Osiek et Malec… De villa Malec pro decima manipulari percipit rlorens 130…”

„Rys księstwa Oświęcimskiego i Zatorskiego” Jan Nepomucen Gątkowski z roku 1867

„…Malec w XV wieku (stuleciu) zamek warowny, był siedliskiem rabusiów niepokojących okolicę…”

„Słownik Geograficzny Państwa Polskiego I innych Krajów Słowiańskich” z roku 1883

„Malec, wieś w powiecie bialskim, w okolicy pagórkowatej, nad dużym stawkiem, przez który przepływa potok Malecki, dopływ Soły z prawego brzegu, po wschodniej stronie gościńca obudowanego brzegu Soły, prowadzącego z Oświęcimia do Kęt. Położenie wsi wznosi się 294 m. ponad poziom Morza. Oddalenie od Kęty wynosi 2,2 klm. Malec należy do parafii rzymsko –Katolickiej w Osieku i liczy 402 rzymsko-katolickich mieszkańców… Posiadłość Wielmożnej hr. Borkowskiej. Ma obszaru 338 morgów, a z tych 249 roli, 9 łąk i ogrodów, 24 pastwisk i 56 morgów lasu. Dawniej Malec należał do Księstwa Oświęcimskiego. W roku  1452 osadził tu Piotr Szafraniec tamtejszy zamek… Ta wieś graniczy na półn. z folwarkiem Własaniem (Włosieniem) na wschód z Osiekiem i Witkowicami, na południe z folwarkiem Kluskowizną i Nową Wsią, a na zachód z Kańczugą…”

dr. Wł. Wisłockiego pt. „Jan z Kęt Wacięga na podstawie własnoręcznych św. Rękopisów i innych źródeł współczesnych. Przyczynek do dziejów Uniwersytetu Krakowskiego. II Młodsze lata Jana Kantego” z dnia 2 maja 1890 r.

„…Patryjarcha uniwersytecki urodził się w oddalonym od Kęt o 2 i pół kilometra Malcu… wychował się tylko w maleńkim miasteczku Kęty, dlatego pisał się Kanty…(Malec) mała ta wioszczyna położona w szerokiej Soły kotlinie nad brzegiem wielkiego stawiska, utworzonego z potoków górskich, wielki i mały potok Malecki i t.p., gdzie już od najdawniejszych czasów książęta oświęcimscy dla postrachu przeciw opryszkom wybudowali byli zameczek, który Długosz nazywa „fortalitium”, starzy ludzie zaś tamtejsi pozostałe po nim miejsce „kopcem” lub  zamkiem zbójnickim mianują…”

Z roku 1891 „Sprawozdania z posiedzeń” Akademii Umiejętności w Krakowie:

„…część jedną (Malca) składającą się z 12 niewielkich zagonów i małej chaty z stodółką starzy ludzie tamtejsi dotychczas nazywają  Marta… mała ta wioszczyna otrzymała nazwę swoją w części od romuńskiego „malu”=brzeg, ripa, i przez dłuższy czas musiała się także nazywać Mał, Mal, Małe, Male, Małec (tak jeszcze w kodeksie Długosza Lisieckim „Małecz”), albo Marta, zanim ostatecznie nad wszystkim spolszczona nazwa Malec nie wzięła góry…”

Według „Wspomnień Karola Petkowskiego (maszynopis bez daty), mieszkańca Malca snutych od roku 1915:

„… W latach międzywojennych wieś była mała, liczyła zaledwie 87 domów i ponad 560 mieszkańców. Właścicielem majątku był Karol Hempel, życzliwie ustosunkowany do mieszkańców, choć Niemiec, Posiadał on na terenie Malca 360 morgów gruntu ornego. 16 morgów lasu. I ponad 100 morgów stawów rybnych. Po jego śmierci właścicielem został jego syn Oskar, profesor ichtiologii na Uniwersytecie Wiedeńskim. Majątkiem kierowali zarządcy, zawsze Niemcy. Większość ludności Malca to byli małorolni chłopi, posiadający od 1 do 8 morgów, kilku było tylko bogatszych, jak Mitorajowie i Łukasiki, którzy mieli 40 morgów ziemi…”

 

Przekaz ks. Grohsa  nie obejmuje już czasów okupacji, a jedyna informacja z tego okresu to potwierdzenie, że właścicielem dworu w Malcu był wtedy Oskar Hempel, syn Karola Hempla.

 

Opracowano na podstawie:

„Historii Malca” Ks. mgr. Władysława Grohsa 
„Biografii ks. Władysława Grohsa” ks. Zbigniewa Gerle,
oraz wywiadów przeprowadzonych ze starszymi mieszkańcami Malca.

2012

Skromni, wielcy bohaterzy

·                     Drukuj

·                     Email

Kategoria: Historia

Odsłony: 330

Rozmiar tekstu:

„… Pierwszą zbiórkę żywności zorganizowano w grudniu 1941 r. …”

Przed II Wojną światową Malec należał do powiatu Biała Krakowska. Posiadał około 560 mieszkańców zamieszkałych w 87 domach. W przeważającej części byli to małorolni chłopi posiadający od 1 do 8 morgów użytków rolnych.

We wsi znajdował się również duży majątek ziemski o obszarze około 480 morgów pola, w tym 360 morgów ziemi uprawnej, 16 morgów lasu i około 100 morgów stawów rybnych. Właścicielem majątku był Oskar Hempel, z pochodzenia Austriak, który według przekazów był nadzwyczaj lojalny wobec obywateli polskich. W okresie tym mieszkańcy naszej wsi, podobnie jak pobliskiego Osieka czy Polanki Wielkiej uchodzili za bardzo wyrobionych społecznie i politycznie.

 

W latach okupacji hitlerowskiej Malec stał się bastionem zbrojnego ruchu oporu w walce z niemieckim najeźdźcą. Już w listopadzie 1939 roku została założona konspiracyjna organizacja wojskowa – oddział Związku Walki Zbrojnej. Członkowie tej organizacji rekrutowali się głównie z pośród członków Stronnictwa Ludowego oraz Koła Młodzieży Wiejskiej R.P „Wici”. Z początkiem roku 1940 przystąpili oni do tworzących się w kraju Chłopskich Oddziałów Bojowych pod nazwą Bataliony Chłopskie.

Oddział taki w Malcu składał się z 32 żołnierzy. Wśród nich najaktywniejsi to: Juras Władysław -pseudonim „Górka”, Mitoraj Antoni – pseudonim „Brzym”, „Baca”, Naglik Franciszek-pseudonim „Topola”, Palma Ludwik-pseudonim „Oremus”, Petkowski Karol –pseudonim „Wrzos” oraz wielu innych zaangażowanych w walce z okupantem.

Zadaniem maleckigo oddziału było przede wszystkim utrzymanie polskości wśród mieszkańców najbliższej okolicy, udzielanie pomocy materialnej więźniom pobliskiego obozu zagłady w Oświęcimiu, udzielanie pomocy osobom ściganym przez policję i gestapo /ukrywanie ich we własnych domostwach, dostarczanie im żywności oraz załatwianie dla nich „lewych” dokumentów. Duży nacisk kładziono także na zdobywanie broni i amunicji niezbędnych w przeprowadzanych akcjach.

Przez cały okres okupacji mieszkańcy naszej wsi bardzo często udzielali schronienia ludziom prześladowanym i ściganym przez wroga a pochodzących nawet z różnych stron Polski. Warto zaznaczyć że robili to ze świadomością narażenia własnego życia. Przez pewien okres czasu w Malcu ukrywało się aż 36 osób. Znajdowali tu schronienie żołnierze B.Ch, A.K, oraz innych organizacji bojowych. Byli to także ludzie, którzy przez swoja działalność weszli w kolizję z zarządzeniami okupanta, a groziło za to aresztowanie, obóz koncentracyjny a nawet kara śmierci. Dla naszych mieszkańców nie była ważna wówczas przynależność organizacyjna czy wyznaniowa. „Swoim” był wtedy każdy kto potrzebował pomocy, „swoim” był ten kogo poszukiwały władze okupanta. Ukrywano więc nie tylko działaczy wolnościowych, ale również „sabotażystów” gospodarczych trudniących się nielegalnym ubojem zwierząt. Chroniono także tych którzy uchylali się od niewolniczej pracy na rzecz „Wielkich Niemiec”.

Warto przypomnieć że w domu Franciszka Pawia przez pewien okres czasu przebywał por. Stefan Jasieński ps. „Urban”, delegat Rządu Emigracyjnego w Londynie. Osoby poszukiwane przez władze okupacyjne ukrywano także w domach: Ludwika Palmy, Kazimierza Pałeczki, Zofii i Antoniego Wadoń, Tomasza Tlałki, Franciszka Naglika, Władysława Petkowskiego oraz wielu innych, których nie sposób wymienić.

Policja niemiecka kilkakrotnie urządzała w Malcu łapanki, obławy na tzw. „niebezpiecznych przestępców”. Zdarzały się nawet aresztowania, ale jak się potem okazywało nieszkodliwe. Odbywało się to w ten sposób, że zabierano do dworu Hempla zwykłych przechodniów. Tam rządca majątku Erhardt zazwyczaj rozpoznawał ich, a nie rzadko też uzasadniał ich lojalność wobec władz niemieckich. Dzięki jego interwencji wszyscy zatrzymani zostawali po przesłuchaniach zwalniani.

W ramach pomocy więźniom obozu zagłady w Oświęcimiu mieszkańcy naszej wsi wykazywali duże zaangażowanie.

Organizowano zbiórki żywności, leków i odzieży. Pierwszą zbiórkę żywności zorganizowano w grudniu 1941 r. Przeprowadzoną ją wśród tak zwanych „pewnych ludzi”, czyli krewnych dobrych znajomych w obawie przed tzw. „wsypą”. Każdy przynosił co mógł. Najczęściej był to chleb, wędliny, ciasto oraz odzież. Wszystko gromadzono w domu Karoliny Krawczyk, gdzie pakowano to w niewielkie paczki, a wieczorem przewożono furmanką do Grojca na Stare Stawy na tzw. „solisko”, gdzie dokładnie chowano je pod stosy faszyn, czyli drewnianych umocnień rzecznych. Następnego dnia rano, więźniowie po przyjściu do pracy przy regulacji rzeki Soły rozbierali faszyny a paczki zabierali ze sobą na teren obozu, gdzie dzielono się nimi z najbardziej potrzebującymi.

Dużym zaangażowaniem w pomoc w organizacji paczek żywnościowych dla obozowych więźniów Oświęcimia wykazali się także : Jadwiga Łukasik i Franciszek Naglik. Transportem na „solisko” zajmowali się Władysław Petkowski i Kazimierz Pałeczka. Nie można wymienić wszystkich tych którzy okazywali wsparcie, ponieważ cała wieś solidaryzowała się z potrzebującymi. Pomoc dla więźniów KL Auschwitz Birkenau organizowana była do końca okupacji.

Konspiracyjna organizacja w Malcu posiadała również aparat radiowo- głośnikowy marki Philips, który był łącznikiem z wolnym światem. Radio było źródłem prawdziwej informacji na temat sytuacji w kraju i na święcie. W obawie przed wykryciem aparatu przez Niemców, miejsca słuchania audycji były często zmieniane. Słuchano go w przydrożnej kapliczce, w domu Ludwika Palmy, w domu Zofii i Antoniego Wadoń, Stanisława Płonki, a nawet we dworze u Hempla, w czasie gdy Przebywał w nim Karol Petkowski. Mając na uwadze bezpieczeństwo słuchających, aparat głośnikowy dostosowano do słuchania indywidualnego, na trzy pary słuchawek. Nad prawidłową eksploatacja naszego maleckiego radia, które działało bez zarzutu przez całą okupacje czuwał Adam Podworski z Kęt.

W oparciu o wiadomości zaczerpnięte z zagranicznych audycji radiowych „Głosu Ameryki” czy „BBC” z Londynu, redagowano i drukowano w Malcu konspiracyjną gazetkę Pt. „Wiadomości Podziemia”, potem „Orkę”. Zespół redakcyjny stanowili: Antoni Mitoraj, Wojciech Jekiełek, Ludwik Palma, Karol Petkowski oraz Franciszek Naglik. Gazetkę powielano w domu Ludwika Palmy. Wydawano ja regularnie raz w tygodniu. Rozprowadzaniem jej zajmowali się prawie wszyscy. Pachnące jeszcze farba drukarską druki wędrowały do powiatów: bielskiego, żywieckiego, chrzanowskiego i części wadowickiego, która należała do tzw. ”Reichu”. Gazetka drukowana w naszym małym Malcu była oknem na świat dla uciśnionych ludzi okłamywanych przez okupanta, mówiła prawdę o sytuacji w kraju i świecie.

Mimo uciążliwego terroru wojennego w roku 1944 zorganizowano w Malcu tradycyjne Święto Ludowe w domu Jana Adamusa. Na uroczystości te przybyło około 60-ciu przedstawicieli Trójek Politycznych i Komend Batalionów Chłopskich z całego powiatu.

Uroczystości te zakończono wspólnym odśpiewaniem Hymnu Narodowego: „ Jeszcze polska nie zginęła, póki my żyjemy…”

Należy podkreślić że był to nie lada wyczyn, z uwagi na to, że teren naszego obwodu był szczególnie narażony na niebezpieczeństwo, gdyż w okolicznych wioskach po wysiedleniu Polaków umieszczono tzw. Volks-deutschów, czyli osoby znajdujące się na liście ludzi pochodzenia niemieckiego (często rzekomego), na której obecność gwarantowała wiele przywilejów ze strony niemieckiej. Najczęściej okazywało się że byli szpiedzy i donosiciele niemieccy. W stosunku do nich należało zachować daleko idącą ostrożność, gdyż brak jej można było przypłacić nawet własnym życiem.

Nie podlega żadnej wątpliwości, że takie osobowości jak Kazimierz Jędrzejowski-dowódca oddziału Batalionów Chłopskich w rejonie Oświęcimia i por. Stefan Jasieński ps. ”Urban „-cichociemny, to ludzie których losy bardzo szczególnie wpisują się w malecką historię okresu okupacji. My staraliśmy się przybliżyć także bohaterską postawę zwykłych mieszkańców naszej wsi, którzy w tak charakterystyczny dla siebie sposób wykazali się męstwem honorem i odwagą. Dla nas są i zawsze będą wielkimi, choć cichymi i skromnymi bohaterami ówczesnej wojennej rzeczywistości.

Za bohaterską postawę Jędrzejewskiego i Jasieńskiego oraz działalność w ruchu oporu mieszkańców wsi Malec w roku 1984 został odznaczony „Krzyżem Walecznych”.

 

Wykorzystano dokumenty i materiały zgromadzone w Maleckiej Izbie Pamięci.


Monografia Jana Ruska - fragmenty

·                     Drukuj

·                     Email

Kategoria: Historia

Odsłony: 271

Rozmiar tekstu:

W lipcu 2011 r. w sołtysówce zostały odnalezione dokumenty z XIX i XX w. dotyczące naszej miejscowości. Dzięki zaangażowaniu Rady Sołeckiej została podjęta decyzja o przepisaniu, a tym samym o ocaleniu od zapomnienia, pracy, którą w 1932r. napisał Pan Jan Rusek – mieszkaniec Malca i słuchacz Kolegium Nauczycielskiego w Warszawie.

Fascynujące opisy historii Malca, jego tradycji, kultury, życia codziennego mieszkańców spowodowały, że przepisana praca została przekazana do konsultacji pracownikom Muzeum im. S. Kłosińskiego w Kętach. Wspólnie też podjęliśmy decyzję o wykonaniu skanu pracy celem zarchiwizowania materiału.


Równocześnie podjęliśmy działania związane ze znalezieniem spadkobierców autora pracy. Dzięki pomocy rodziny trafiliśmy do syna autora – Pana Mirosława Rusek, obecnie dr inż. – wykładowcę Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie.

Dzięki życzliwości syna, pracę Jego ojca przekazujemy Państwu w skróconej formie, której autorem jest Pan Jerzy Fraś – Sekretarz Gminy Kęty. Tytuły poszczególnych części oraz fragmenty zaznaczone kursywą są treściami oryginalnymi. Ponieważ w nielicznych fragmentach są miejsca gdzie praca jest nie do odczytania zaznaczamy te miejsca wielokropkiem.

Ze względu na trwające prace edytorskie opowiadanie będzie dostępne we fragmentach, ukazujących się cyklicznie raz w tygodniu. Całość pracy jest do wglądu w Maleckiej Izbie Pamięci.

 

17.04.2012r.

Monografia Jana Ruska - cz. 1

·                     Moją miejscowością rodzinną jest wieś Malec

·                     Wieś nieduża

·                     Liczba mieszkańców podług spisu

·                     Praca kobiet jest dużo lżejsza

 

25.04.2012r.

Monografia Jana Ruska - cz. 2

·                     Na środku stał kopiec, a na nim zamczysko

·                     Wieś pamięta dobre i złe czasy

·                     Podział ziemi przedstawia się dość zawile

 

04.05.2012r.

Monografia Jana Ruska - cz. 3

·                     Wieś składa się prawie z samych małorolnych

·                     Ludność jest optymistycznie usposobiona…

·                     Stosunki zarobkowe na miejscu są słabe

·                     Drzwi z chlewa otwierają się wprost do sieni

 

10.05.2012r.

Monografia Jana Ruska - cz. 4

·                     Do stołu zasiadają naraz wszyscy domownicy

·                     Niezmiernie głęboko weszły w nasz lud wiejski zwyczaje, wierzenia, wróżby

·                     Babka daje lepsze rady i wskazówki, aniżeli właściwy lekarz

·                     Kiedy chłopiec przyjdzie w swaty

 

20.05.2012r.

Monografia Jana Ruska - cz. 5

·                     Zielona wstążka, biały pas, wychodzić na ślub, bo już czas

·                     Jeśli gospodarz…

·                     Darujemy wieniec, darujemy wstążki

·                     Wieś zasadniczo nie lubi się leczyć u lekarzy

 

30.05.2012r.

Monografia Jana Ruska - cz. 6

·                     Poważniejszą troską gminy jest szkoła

·                     Frekwencja dzieci w porze pasania bydła bardzo słaba

·                     Wieś marzy o budowie własnego kościoła.

·                     Jak przedstawiają się stosunki organizacyjno – oświatowe wśród młodzieży i dorosłych

 

30.05.2012r.

Monografia Jana Ruska - cz. 7

·                     Samorząd Malca bierze swój początek z patentu cesarskiego

·                     Wójt widzi na oku dobro całej gminy

·                     Liczby mówią o istotnej żywotności członków rady gminnej

·                     Jaki cel winien przyświecać naszemu samorządowi.

·                     Ustosunkowanie się do wszelkich władz jest zupełnie poprawne i lojalne

·                     Już od chwili poczęcia dziecka wychowuje się ono prawie samo

·                     Chłop cieszy się jeśli powodzi mu się w gospodarstwie

·                     W doborze par małżeńskich strona uczuciowa zepchnięta jest na plan drugi

·                     Jest coś w naszej wsi, co łączy

·                     Lud nasz wierzy głęboko w to, co głosi kościół

·                     W ostatnich latach wieś poczyniła ogromny krok naprzód


Świadkowie wojny

·                     Drukuj

·                     Email

Kategoria: Historia

Odsłony: 157

Rozmiar tekstu:

Świadkowie wojny

Przedstawiamy Państwu fragmenty rozmowy przeprowadzonej 22 lutego 2012 roku w maleckiej świetlicy z p. Stefanem Naglikiem, p. Stanisławem Janasem i p. Karolem Ehrhardtem na temat II Wojny Światowej podczas jednego ze „Spotkań przy dzwonnicy – a jak to z Malcem było…” z dziećmi w czasie ferii zimowych (Ferie – dzień trzeci).

 

 

 

21.04.2012r.

 

 

 

10.04.2012r.

 

·